6.12.2013

Chapter 4- All That Jazzy Jazz

Blake's POV

Obudziłam się w takiej pozycji w jakiej zasnęłam, tylko głowa Justina spoczywała na moich kolanach. On jeszcze spał i  szczerze mówiąc, wyglądał okropnie. Jego ubranie było pogniecione, włosy sterczały mu w różnych kierunkach. Jeśli nie wiedziałbyś co się stało, pomyślałbyś, że wdał się w bójkę. Wyglądał jak gorący tak zwany bałagan. Byłam jeszcze w ubraniu, które miałam w klubie, a szpilki były nadal na moich stopach. Na głowie miałam bałagan, z jednej strony moje włosy były wyprostowane, a z drugiej się kręciły. Moja spódniczka była pomarszczona od spędzenia nocy na podłodze w łazience, siedząc przy wannie obok toalety. Bolało mnie wszystko, więc delikatnie wzięłam głowę Justina z moich kolan i poruszyłam się, by jego głowę położyć na podłodze. Poruszył się trochę we śnie, ale nie otworzył oczu.

 Zdjęłam szpilki, moje stopy znów mogły oddychać i tak bez bólu postanowiłam iść do pokoju.  Czułam się, jakbym szła na spacer wstydu, a przecież szłam tylko do mojej sypialni. Mimo, że nie uciekłam od chłopaka z którym się przespałam, czułam się okropnie. Gdy w końcu dotarłam do mojego pokoju, zaczęłam w szufladach szukać jakiś wygodniejszych ubrań. Musiałam zdjąć tą obcisłą spódniczkę. Znalazłam ubrania i udałam się do łazienki. Zmyłam makijaż, przebrałam się i udałam się na dół, aby zjeść coś na śniadanie. Pomyślałam, że powinnam wziąć coś dla Justina, biorąc pod uwagę to, że pewnie będzie miał wielkiego kaca, kiedy się obudzi.

- Dzień dobry, kochanie - Pattie powiedziała, gdy usłyszała, że wchodzę do kuchni. Siedziała przy blacie kuchennym z muffinką i filiżanką kawy
- Dzień dobry, Pattie - odpowiedziałam nalewając sobie i Justinowi kawy
- Ciężka noc ? - Pattie zapytała z humorem czyniąc tą sytuację mniej kłopotliwą
- Można powiedzieć - odpowiedziałam i zachichotałam. Podeszłam do lodówki, aby wyciągnąć trochę chleba, by zrobić tosty. Pochłoną one alkohol, który jest w organizmie Justina.
- Dziękuje za opiekę nad nim. Nie martw się poniesie konsekwencje za to co wczoraj się wydarzyło - Pattie powiedziała. Usłyszałam głośny jęk dochodzący z góry i przekleństwa. - Justin musiał się obudzić - dodała
- Wystarczy po prostu ostrzeżenie - powiedziałam
- On nie jest zbyt miły po takich nocach - ostrzegła, gdy usłyszeliśmy, że Justin schodzi po schodach na dół do kuchni. Kontynuowałam robienie śniadania, aby pozbyć się jego kaca, najlepszą znaną mi metodą.
- Fuj ! - Justin syknął, kiedy wszedł do kuchni.
- Dzień dobry, Justin. Nie wyglądasz przyjemnie - Pattie wykrzyknęła z goryczą do Justina.
- Nie zaczynaj ze mną mamo. Nie jestem w nastroju. - Justin powiedział
- Nie jesteś w nastroju ? Uważasz, że ja byłam w nastroju kiedy obudziłeś mnie swoimi krzykami w nocy ? Uważasz również, że Blake była w nastroju, kiedy siedziała przy tobie całą noc, kiedy wymiotowałeś ? - krzyknęła, a ja nie wtrącałam się do tej rozmowy. Nie chce się w to mieszkać.
- Zamknij ryj mamo ! Głowa mnie bardzo boli ! - krzyknął Justin
- Nie używaj takiego języka w moim domu ! - Pattie odkrzyknęła, sprawiając, że Justin jeszcze bardziej się wściekł
- Twój dom ? Zapłaciłem za ten pieprzony dom ! - Justin pisnął, było to słychać w całym domu. Jego oczy były pełne wściekłości i ciężko oddychał.
- Nadal jestem twoją matką Justin ! - Pattie odpowiedziała. Nie wiem czy była przerażona czy po prostu zabolały ją te słowa, że przestała krzyczeć.
- Nie obchodzi mnie, kim jesteś ! To mój dom i mogę mówić co chce, bo to jest mój dom ! Mogę cię stąd wyrzucić, kiedy zechcę ! - krzyknął odwracając się od niej i zaczął iść w kierunku schodów. Trzasnął drzwiami, co spowodowało, że oby dwie podskoczyłyśmy. Panowała krótka cisza między nami. Posmarowałam tost masłem, Pattie miała opuszczoną głowę i patrzyła na swoją filiżankę.
- Poddaje się - Pattie szepnęła - Będę w swoim pokoju - powiedziała  i zaczęła iść spacerkiem do swojego pokoju. Stałam zszokowana przez kilka minut, aż w końcu doszło do mnie, że powinnam zanieść śniadanie Justinowi.

- Justin, mam jedzenie - powiedziałam do drzwi pokoju Justina, kiedy do nich dotarłam. Jęknął i otworzył drzwi. Kiedy weszłam do środka, on już leżał w łóżku. Po ustawieniu jedzenia na nocnym stoliku, udałam się w kierunku łazienki, aby poszukać Advil*
- Weź to - powiedziałam i wręczyłam Justinowi dwie tabletki oraz szklankę wody. Wziął pigułki i zaczął jeść tosty. Siedzieliśmy w milczeniu, dopóki nie zdobyłam się na odwagę, aby zdać mu pytanie.
- Dlaczego tak traktujesz swoją mamę ? - zapytałam nieśmiało. Przestał  jeść i spojrzał na mnie, co sprawiło, że zaczęłam się denerwować.
- Co takiego ? - zapytał w końcu
- Nie interesujesz się nią, nie dbasz o nią - odpowiedziałam
- Bo ona nie dba o mnie, nikt tego nie robi - odpowiedział
- Jedynym powodem dla którego ludzie przestali troszczyć się o ciebie, jest to, że ty przestałeś troszczyć się o nich - powiedziałam. Justin podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Mam nadzieje, że wiesz, że widzę twoją prawdziwą stronę. Myślisz, że jesteś ofiarą.
- Nie wiem o czym mówisz - powiedział po chwili milczeniu.
- Nie wiem co dokładnie się stało, że się tak zachowujesz, ale to musi się skończyć. Boisz się dbać o innych, ponieważ w przeszłości zostałeś skrzywdzony. Nie zdajesz sobie sprawy ile osób troszczy się o ciebie. Jeśli nadal będziesz się tak zachowywać stracisz wszystkich. Zaufaj mi

Chyba zszokowałam Justina, gdyż siedział nieruchomo. Nie patrzył na mnie, kiedy kontynuowałam.
- Znam ciebie tylko przez dwa dni. A już ciebie nie lubię. Jesteś niedojrzały i naiwny, wierząc, że nikt o ciebie nie dba, bo zostałeś wcześniej zraniony - powiedziałam przed wstaniem z łóżka, opuściłam sypialnie, pozostawiając go w szoku.
Zamknęłam drzwi za sobą, wzięłam głęboki oddech. Jak mogłam tak powiedzieć ? Pewnie jeszcze bardziej mnie znienawidzi i zmieni moje życie w piekło. Oh, więc mam to co chciałam. Nagle poczułam potrzebę porozmawiania z kimś. Szybko poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. Kiedy byłam już gotowa, postanowiłam iść do Pattie i powiedzieć jej, że zamierzam dzisiaj gdzieś wyjść.
- Coś ty zrobiła ? - zapytała mnie Pattie, kiedy weszłam do jej pokoju. Na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech.
- Nie wiem o czym mówisz - powiedziałam
- Krzyczałaś na Justina - powiedziała, a jej uśmiech stał się szerszy, kiedy skinęłam głową, aby potwierdzić to co powiedziała.
- On zachowuje się jak kretyn - powiedziałam, w nadziei, że to w jakiś sposób wyjaśni moje zachowanie.
- Nie musisz się tłumaczyć ! Mam nadzieje, że ciebie posłucha. Wierz mi, wszyscy próbowali - Pattie powiedziała.
- Mam taką nadzieje. Słuchaj jeśli już wszystko w porządku, mam pytanie. Mogłabym dzisiaj gdzieś pojechać ?
- Tak, śmiało ! Byłaś z nim całą noc, myślę, że zasługujesz na dzień dla siebie - Pattie powiedziała, a kiedy już wychodziłam zaczęła czytać książkę.

Opuściłam jej pokój i poszłam do garażu, gdzie stał mój samochód. Pojechałam na cmentarz. Nie było żadnych samochodów na parkingu, więc był on pusty. Wiedziałam dokładnie, gdzie jest ten grób. Przyjeżdżałam tu, kiedy potrzebowałam z kimś porozmawiać. To może być przerażające i dziwne, że rozmawiam z nagrobkiem, ale mój brat był moim najlepszym przyjacielem. Czasami nadal jest.
- Hej, Nate. Jak się masz ? - powiedziałam do nagrobka - Wiem, że nie odwiedzałam cię zbyt często. Działy się szalone rzeczy między mną, a rodzicami - usiadłam na trawie, myśląc o tym co chciałabym powiedzieć - Więc wiele interesujących rzeczy wydarzyło się ostatnio. Wyprowadziłam się i przeniosłam do Justina Biebera. Tak, Justina Biebera. On jest już bardziej znany niż był, kiedy ty byłeś wśród nas - powiedziałam ponownie do nagrobka. Przez przypadek poznałam się z jego menadżerem, Scooterem i zaproponował mi pracę. Najwyraźniej Justin stał się palantem i jego team postanowił poszukać mu dziewczyny. Więc tak, zarabiam na tym, że jestem dziewczyną Justina Biebera. Szaleństwo, wiem. Jego mama nie była za bardzo szczęśliwa z tego powodu, ale pogodziłam się z nią - dodałam - W zasadzie to wielki idiota. Nie dba o nikogo, powinieneś usłyszeć co powiedział do swojej mamy. Szaloną częścią tej całej sytuacji jest to, że ja dbam o niego. Bez względu na to, jak jest niegrzeczny czy arogancki, malutka część mnie dba o niego. Nie wiem, nie spałam zbytnio dobrze dzisiejszej nocy, więc może wariuje. Nie zdziwiłabym się .. - nie mogłam skończyć zdania, gdyż mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na ekran, na którym pojawił się napis 'Justin'
- Halo ? - powiedziałam do telefonu
- Gdzie jesteś ? - powiedział. Byłam zaskoczona jego tonem.
- Wyszłam, Pattie powiedziała, że mogę
- Cóż, muszę jechać do studia. Teraz ! - krzyknął przed rozłączeniem. Przewróciłam oczami i zwróciłam uwagę z powrotem na nagrobek Natea
- Niestety, szef dzwonił i muszę iść. Jeszcze ciebie odwiedzę - powiedziałam za czym wstałam. Spojrzałam jeszcze raz na nagrobek i zauważyłam zdjęcie, które było tak ustawione. Ja je tam położyłam w dniu jego pogrzebu. To było nasz ostatnie, wspólne zdjęcie  - Mogłabym je wziąć ? - zapytałam. Oczywiście, że nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, schyliłam się, aby je podnieść. Pomachałam na pożegnania i ruszyłam w stronę parkingu.

Pojechałam do studia i ostatecznie znalazłam się na piętrze gdzie znajduje się gabinet Scootera. Justin wyglądał na zniecierpliwionego, a Scooter miał wymalowany na twarzy grymas.
- Nareszcie ! Wiesz, że to niegrzeczne,m aby ludzie na ciebie czekali, Blake - Justin powiedział. Scooter przewrócił oczami i uśmiechnął się do mnie.
- Dobra, Justin idziesz na dół i przygotowujesz się. Przedstawię wszystkim Blake i dojdę do ciebie - powiedział Scooter
- Cokolwiek - Justin mruknął i popchnął mnie. Scooter wziął głęboki oddech i zamknął oczy na chwilkę. Potem wstał i podszedł do mnie.
- Był taki cały ranek. Wiesz co, nawet nie chce o tym mówić ! Musisz poznać parę osób z teamu Justina - powiedział idąc do drzwi. Szłam za nim przez kilka krętych korytarzy, aż dotarliśmy do sali konferencyjnej. Był tam duży stół i krzesła, które go otaczały. Po lewej stała kanapa, a po prawej fotele
- Scooter - mała dziewczynka krzyknęła, gdy weszliśmy do pokoju. Podbiegła do niego i przytuliła się do jego nogi. Potem zobaczyła mnie i pobiegła z powrotem do mężczyzny siedzącego na kanapie, zakładam, że był jej tatą. W tym momencie wszystkie oczy były skierowane na mnie i wszyscy pilnie mi się przyglądali.
- Chciałbym wam kogoś przedstawić, to Blake. A teraz muszę iść do tego potwora, więc życzcie mi szczęścia - Scooter powiedział przed opuszczeniem pokoju, prawdopodobnie udał się do studia nagraniowego, gdzie Justin kończył piosenki na swój album.
- Tam jest potwór ? - zapytała urocza dziewczynka
- Nie kochanie, tam nie ma potwora - Pattie odpowiedziała
- Cześć, jestem Alfredo - powiedział mężczyzna, który szedł do mnie, aby się przytulić - Jestem odpowiedzialny za wideo i zdjęcia.
- Blake, miło mi - powiedziałam niezręcznie. Zastanawiając się czy oni myślą o mnie to samo co Pattie na samym początku.
- Kenny - duży, wysoki mężczyzna powiedział ze swojego miejsca - Jestem ochroniarzem - powiedział, starając się być twardym facetem. Zaśmiałam się razem ze wszystkimi w pokoju.
- Miło cię poznać Kenny - odpowiedziałam kierując moją uwagę na chłopaka z kręconymi włosami
- Ryan Good, miło cię poznać - powiedział, potrząsając moją ręką w dość ohydny sposób - Technicznie nie jestem już odpowiedzialny za tą operacje
- Ale nadal jesteśmy rodziną - Pattie dodała. Ryan uśmiechnął się, a moją uwagę przykuł mężczyzna z owiniętą wokół nogi dziewczynką.
- Jeremy, jestem ojcem Justina - powiedział, jednocześnie podając mi rękę i witając się ze mną.
- Blake, miło mi ciebie poznać - uśmiechnęłam się potrząsając jego dłonią.
- Tato, ona jest bardzo ładna - dziewczynka szepnęła, chociaż wszyscy ją usłyszeli. Uklękłam, aby być na równi z nią. Chciałam porozmawiać.
- Dziękuje ! Jak masz na imię, kochanie ? - zapytałam, a ona zacisnęła się na nodze Jeremy'ego trochę mocniej.
- Jazzy - wyszeptała
- Cóż, Jazzy chcesz poznać sekret ? - zapytała. Puściła nogę Jeremyego i zbliżyła się do mnie -Myślę, że też jesteś ładna - szepnęłam jej do ucha. Jej twarz rozpromieniła się i skoczyła w moje ramiona. Trzymałam ją na rękach.
- Hej, tato czy Blake może pobawić się ze mną lalkami ? - zapytała z radością w głosie
- Jasne - Jeremy odpowiedział. Jazzy skinęła na mnie, abyśmy poszły na dół i tak zrobiłam. Potem chwyciła mnie za palec i zaczęła ciągnąć do jakiegoś pokoju, gdzie było pełno lalek. Usiadłyśmy, a Jazzy zaczęła opowiadać mi ich historie.

Justin's POV

Kiedy śpiewałem ostatnią piosenkę, nie mogłem przestać myśleć o Blake. Jak jest szalenie gorąca. Jak jest intrygująca i tajemnicza. Tak niezależna i ośmielę się powiedzieć, zadziorna. A co najważniejsze w stu procentach była sobą, kiedy rano krzyczała na mnie. Znamy się tylko dwa dni, a ona zna mnie już tak dobrze. To sprawia, że chce wiedzieć o niej więcej. Jest taka skryta, a zarazem taka prawdziwa. Była osobą, którą można kochać i nienawidzić jednocześnie. Jasne, że byłem na nią wściekły. Nikt nie może krzyczeć na Justina Biebera. Nie mogę mieć dziewczyny, która będzie mną rządzić. Nie jestem takim człowiekiem
- To było świetnie Justin, skończyłeś na dzisiaj - usłyszałem jak Scooter powiedział to przez głośniki.
Wziąłem swoje słuchawki i udałem się w stronę sali konferencyjnej po Blake, aby stąd już wyjść. Nadal boli mnie głowa od wczorajszego picia.
Szedłem korytarzem, gdy usłyszałem znajomy chichot, który należał do mojej siostry Jazzy. Tęskniłem za nią bardzo, ale nigdy nikomu o tym nie mówiłem
- Blake, myślę, że mój brat cię lubi - Jazzy powiedziała do Blake. Powstrzymało mnie to od wejścia do tego pokoju i przerwania tej rozmowy.
- Naprawdę ? Dlaczego tak sądzisz ? - Blake odpowiedziała
- Bo jest twoim chłopakiem. Podoba ci się mój brat ? - Jazzy zapytała, a ja podszedłem bliżej chcąc usłyszeć wyraźnie co odpowie Blake
- On jest moim chłopakiem - odpowiedziała. Jazy musiała być zadowolona z jej odpowiedzi i zaczęła piszczeć i biegać po pokoju. Spowodowało to, że natknęliśmy się na siebie. Jazzy natychmiast mnie zauważyła i zaczęła piszczeć jeszcze głośniej.
- Bieber ! - z piskiem upuściła lalkę, którą trzymała w ręce i podbiegła do mnie, aby się przytulić.
- Jazzy ! Tęskniłem za tobą - powiedziałem, obróciłem ją kilka razy wokół moim ramion, dopóki nie poprosiła mnie, abym przestał. Potem dałem jej około dwadzieścia buziaków, a na koniec zacząłem ją łaskotać
- Justin ! Wiesz co ? - Jazzy zapytała swoim słodziutkim głosikiem
- Co ?
- Lubię twoją dziewczynę - szepnęła, ale Blake mogła to usłyszeć. Wzięła małą na ręce
- To super ! - odpowiedziałem z fałszywym uśmiechem. Blake spojrzała na mnie, a później na Jazzy. Niezręcznie ?
- Jazzy, Justin ja muszę już wracam do domu, ok ? - powiedziała po chwili milczenia - Ale jeszcze się spotkamy - postawiła Jazzy na ziemi, aby ta mogła kontynuować zabawę lalkami.
- Cześć, Jazzy - Blake pomachała, a Jazzy krzyknęła do widzenia. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi za czym ruszyliśmy w stronę parkingu.
- Możemy jechać razem do domu ? Scooter mnie tutaj przywiózł, wiec nie mam auta - wyjaśniłem Blake. Ona po prostu skinęła głową. Nie rozmawialiśmy. Myślę, że Blake nadal była wściekła na mnie, w końcu zdecydowałem się zapytać czy ma do cholery jakiś problem
- Zrobiłeś coś ? - zapytałem ostro, gdy weszliśmy do kuchni
- Tak, jesteś palantem - powiedziała zanim poszła do swojego pokoju.

W porządku, jeśli ona nie zamierza być miła, ja też nie będę.




*Advil - lek przeciwbólowy.

--------------------

Dziękuję za wszystkie komentarze, 
nawet nie wiecie jaką radość mi nimi sprawiacie.

Rozdział nie sprawdzony. 



Wpisujcie się do " Informed" - możecie również podawać swoje ask'i. 


CZYTASZ = KOMENTUJESZ ...





twitter : @Kat_ie007
ask : Kat_iee

8 komentarzy: