26.12.2013

Chapter 7 - Daddy Dearest

Blake's POV

Usłyszałam ciche pukanie, a następnie skrzypienie otwierających się drzwi. Powoli otworzyłam oczy, aby zobaczyć, że Justin stoi w drzwiach, opierając się o framugę.
- Obudziłem cię ? - zapytał słodko i szczerze. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się do niego, odwzajemnił uśmiech.
- Jakie mamy plany na dzisiaj ? - zapytałam rozciągając moje zmęczone i obolałe ciało. To była długa noc, nie spałam dzisiaj najlepiej.
- Miałem nadzieję, że moglibyśmy się przejść. Może być ? - zapytał. Dlaczego chce spędzić ze mną czas, jeśli nie musi ?
- Tak, tylko się przygotuje - odpowiedziałam sceptycznie. 
- Świetnie - Justin powiedział zanim odwrócił się i zostawił mnie samą, bym mogła przeanalizować to co właśnie się stało. Tylko dwadzieścia cztery godziny wcześniej nienawidził mnie. Śmiał się ze mnie, ponieważ jego Beliebers groziły mi śmiercią. Teraz wie o Nate'anie i Brian'ie, może chce się z tego pośmiać. To nie byłby pierwszy raz. Po śmierci Nate'ana, Brian odwrócił się ode mnie, tak samo jak cała szkoła, w tym osoby, które uważałam za moim przyjaciół. Przestałam tam chodzić i zapisałam się na domowe nauczanie. Ukończyłam liceum półtora roku wcześniej, dlatego teraz do niego nie chodzę. 

Potrząsałam głową z zakłopotaniem, zdjęłam koc z mojego sztywnego ciała. Zimne powietrze uderzyło mnie jak autobus, ale to uczucie było w porządku. Przypomniało mi, że żyję i nadal czuję. W przeciwieństwie do Nate'a. Boże, muszę przestać myśleć o takich rzeczach. Weszłam do łazienki i zobaczyłam jak wyglądam. Musiałam płakać po tym jak zasnęłam, ponieważ moje łzy wyschły na moich policzkach, więc wskoczyłam pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę i stanęłam pod strumieniem. Dzięki temu uwolniłam się od stresu. Umyłam się i owinęłam swoje ciało ręcznikiem. Po tym jak już wyschłam, rozczesałam moje włosy i pozwoliłam im wyschnąć. Podeszłam do szafy i znalazłam ubranie które chciałam założyć. Ubrałam się, umalowałam oczy - byłam już gotowa. Chwyciłam torebkę i wyszłam z pokoju. Justin czekał na mnie na dole. Miał na sobie dżinsowe szorty i prostą czarną koszulkę z dekoltem, a na to niebieską bluzę. Nie mogłam się powstrzymać od patrzenia na niego, kiedy on nie zerkał na mnie. To Justin Bieber ! Czy go lubię czy nienawidzę, on nadal jest nadzwyczaj przystojny. Odwrócił się w kierunku drzwi frontowych, szłam krok za nim. 

Szliśmy w stronę niewielkiego parku, który znajdował się w sąsiedztwie. Milczeliśmy, Justin patrzył przed siebie, a ja na jego plecy. Kiedy w końcu dotarliśmy do parku, Justin zaczął iść w kierunku niewielkiego wzgórza, z którego było widać okolice. Kiedy dotarł na szczyt, usiadł na trawie, a ja sceptycznie zrobiłam to samo. Siedzieliśmy w ciszy, dopóki Justin się nie odezwał.
- Więc, przyprowadziłem cię tutaj, aby porozmawiać - powiedział, wciąż wpatrując się przed siebie, w kierunku huśtawek i placu zabaw
- O czym chcesz porozmawiać ? - zapytałam, wzruszył ramionami i kontynuował wpatrywanie się przed siebie.
- O nas - w końcu odpowiedział
- O nas ? - spojrzałam na niego. Wziął głęboki wdech, zanim zwrócił się do mnie i pierwszy raz przez ten cały czas spojrzał na mnie. 
- Chce tutaj z tobą być. - stwierdził, patrząc w moje oczy. Czułam, że moje policzki stały się coraz gorętsze i starałam się z całej siły, aby nie zrobić się czerwona.
- W zabawy sposób to okazujesz - wymamrotałam, odwróciłam się i patrzyłam w stronę huśtawek. Kątem oka widziałam, że on jest coraz bliżej mnie.
- Dlatego chciałem porozmawiać. Zdaje sobie sprawę z tego, że byłem palantem i dupkiem. Jeśli czegoś potrzebujesz to powiedz, śmiało - powiedział, prawie szeptem
- To nie może być prawda - mruknęłam, mówiłam to co myślałam, w tej chwili nie miałam pojęcia jak tworzyć spójne zdania.
- Wiem, ze nie dałem ci żadnego powodu, abyś mogła sądzić, że to co mówię jest prawdą - bronił się.
- Masz rację. Nie mam pojęcia dlaczego jestem tutaj z tobą - powiedziałam chłodno. Nie tylko dlatego, że byłam zła czy zdezorientowana, ale dlatego, ze słońce jeszcze w pełni nie wyszło i było dość zimno.
- Ale jesteś tutaj - Justin powiedział, zdejmując bluzę i umieszczając ją na moim ramionach. Natychmiast poczułam jego zapach, zrobiło mi się ciepło i poczułam się komfortowo. Nie mogłam sama przed sobą zaakceptować tego, ze czuję coś do Justina. Czy to możliwe, że bez względu na to, jak bardzo nim gardę, cząstka mojego serca, zaczęła skakać z radości, kiedy wpadła na pomysł, że Justin stara się wyznać, że coś do mnie czuje ? Zastanawiam się nad tym i nadal nie mogę wymyślić żadnej odpowiedzi.

- Dlaczego ty coś dla mnie znaczysz ? - powiedziałam cicho. Czułam się mała i słaba
- Nie wiem co mam robić - powiedział powoli i sensownie
- Nie rozumiem tego - powiedziałam również do siebie
- Ani ja - wymamrotałam
- Nienawidzisz mnie - powiedziałam, patrząc w jego oczy.
- Nie, nie - powiedział, a na jego twarzy pojawił się smutek
- Powiedziałeś, że nic dla ciebie nie znaczę - powiedziałam, starając się być pewna siebie.
- Wiem, ale nie wiem co mam jeszcze powiedzieć - mruknął, oczywiście zawstydził się
- Jeśli naprawdę mnie nie nienawidzisz, nie powiedziałbyś, że - powiedziałam, wcześniej wstając i oddalając się od Justina
- Czekaj, Blake - zawołał za mną.
- Nie rozumiem ! Co się nagle takiego stało, że to wszystko sobie uświadomiłeś ? - praktycznie krzyczałam na niego, kiedy on znajdował się coraz bliżej i bliżej mnie.
- Blake - Justin powiedział, złapał mnie za ramię i zatrzymał. Odwrócił mnie do siebie, więc patrzyłam na niego. Jego ręka wciąż była na moim ramieniu, tak abym nie mogła ponownie odejść.
- Pozwól mi odejść - powiedziałam przez zęby
- Nie - Justin powiedział, kręcąc głową
- Puść mnie ! - powiedziałam, szarpiąc się z jego uścisku
- To był ten koleś, ok ? - Justin powiedział, a następnie wziął głęboki wdech.
- Jak-Jaki koleś ? - zapytałam sceptycznie
- Brian - powiedział z szyderstwem w głosie
- Co z nim ? - zapytałam, pozwalając sobie spojrzeć na Justina.
- Kiedy zobaczyłem jak on ciebie traktuje, zdałem sobie sprawę, że nikt nie powinien nigdy ciebie tak traktować. Uświadomiłem sobie, że nie chcę już być tym, który cię rani. Chcę być tym, który ochroni ciebie od takich ludzi - powiedział, patrząc się w moje oczy. Wpatrywałam się w jego doskonałe, złote oczy i czułam, że moje kolana miękną.
- To prawda ? - zapytałam 
- Tak - Justin szybko odpowiedział. Nie byłam w stanie prawidłowo przetworzyć tego co on właśnie powiedział. Jeśli się nie mylę, Justin powiedział, że coś do mnie czuje. Marzyłam, aby usłyszeć te słowa.
- Myślałam, że to tylko gra - powiedziałam
- Przykro mi, że tak czułaś - powiedział delikatnie kładąc dłoń na moim policzku. Kciukiem powoli pieścił mój policzek. Zanim zorientowałam się co zrobić lub powiedzieć, nasze ciała znalazły się blisko siebie, nasze czoła dotykały się, aż w końcu po tym jak Justin oblizał wargi, nasze usta się połączyły. Jeszcze czegoś takiego nie czułam. Dreszcz przeszedł przez moje ciało, od kręgosłupa, aż do palców u stóp. To było uczucie przy którym zapomniałam o całym źle na tym świecie. Przez piętnaście sekund nasze usta były złączone, czułam, że nie ma już na świecie zła i że nic złego się nie wydarzy. Zapomniałam o nienawiści jaką czują do mnie fani Justina, Brian, rodzina, wszyscy. Tylko ja, Justin i ciepłe uczucie w mojej klatce piersiowej, to wszyscy czego potrzebowałam. Odsunęliśmy się od siebie. Patrzyliśmy na siebie. Czułam zdenerwowanie, szczęście, pożądanie, namiętność i nerwy. Nie wiedziałam co myśli Justin, dopóki na jego twarzy nie pojawił się uśmiech i zdjął ręce z mojej twarzy. 
- Chodźmy do domu - powiedział, popychając mnie lekko w kierunku drogi do domu. To było to. Nie skomentował pocałunku, nic nie powiedział. Po prostu szedł z uśmiechem na twarzy całą drogę do domu. 

Kiedy wróciliśmy do domu, powiedział, że idzie do studia i zszedł do piwnicy. To było to. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Pattie musiała gdzieś wyjść, bo nie było jej słychać. Zadzwonił dzwonek do drzwi, który wyrwał mnie z rozmyśleń, cały czas o tym wszystkim myślałam. Podeszłam do drzwi , otworzyłam je, zobaczyłam twarz, która spowodowała, że szczęka mi opadła. To była już druga osoba, której się nie spodziewałam. Ledwo co stałam na nogach, a to spowodowane było strachem.
- Tata ? - szepnęłam do wysokiego mężczyzny, który stał w drzwiach.
- Witaj, Blake - powiedział, zanim poczułam twardą i zimną pięść na moim prawnym policzku. Cofnęłam się, trzymając się za obolała część ciała. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć lub się obronić, dostałam kolejny cios tym razem w dolną część brzucha. Upadłam na ziemię i z bólu złapałam się za brzuch. Przewróciłam się na plecy, zanim mnie kopnął. Krzyczałam z bólu. Kiedy zobaczyłam, że chce zakryć ręką moje usta, krzyknęłam głośniej. Przez łzy patrzyłam w oczy mojego ojca.  Siedział na mnie okrakiem w holu i wpatrywał się na mnie wzrokiem diabła. Czułam jak by był obcym człowiekiem w ciele mojego taty. Uderzył mnie ponownie w twarz i kilka razy w ręce i nogi. Moje łzy spływały po moich policzkach. Myślałam, że najgorsze już minęło. Byłam w błędzie, wyciągnął coś z kieszeni płaszcza. To był nóż. Zaczęłam wić się pod nim, starając się uciec. Nie mogłam krzyczeć, ponieważ zasłaniał swoją ręką moją buzię. Mój ojciec pochylił się nade mną, jego usta znajdowały się centymetr od mojego ucha.
- To jest od twojej matki - powiedział przed tym jak przeciął moją rękę nożem. Zaczęłam skomleć z bólu i ciężko oddychać.
- To jest za opuszczenie nas - powiedział przez zrobieniem mi rany na ramieniu. Czułam to samo co wcześnie, a może i dwa razy gorzej, bo przeciął moją skórę dwa razy. 
- A to za zabicie naszego syna - krzyknął, a następnie wbił we mnie nóż. Zdjął rękę z moich ust, a ja zaczęłam wrzeszczeć. Jeszcze nic mnie tak nigdy nie bolało, nie wiem co innego mam robić oprócz krzyczenia.
- Blake, wszystko w porządku ? - usłyszałam krzyk Justina, który dobiegł z piwnicy. Mój tata spojrzał na mnie ze strachem w oczach i szybko zdał sobie sprawę z tego, że nie byliśmy sami. Szybko wstał, kopnął mnie parę razy w brzuch i w bok. Z każdym kopnięciem krzyczałam z bólu. Kiedy usłyszał, że Justin biegnie po schodach, uciekł. Leżałam na podłodze czując ból, a po moich policzkach spływały łzy jak Niagara

- O mój Boże, Blake - Justin krzyknął, podbiegając do mnie. Widział krew i moje otwarte rany i nie miał pojęcia co ma zrobić w pierwszej kolejności. Spojrzałam na niego, a on od razu usiadł obok mnie i chwycił mnie za ramiona. Bardzo bolało i znów krzyczałam z bólu. Ściskał moje rany, to najlepsze co mógł zrobić, ponieważ traciłam krew.
- Justin, potrzebuje pomocy - powiedziałam słabo. Skinął głową i rozejrzał się za telefonem. Sięgnęłam do kieszeni i podałam mu swój. W ciągu kilku sekund wykręcił 911, aby wezwać pogotowie.
- Tak, dzień dobry. Moja dziewczyna jest ranna. Traci krew, nie wiem co mam zrobić - Justin gorączkowo mówił do telefonu.
- Justin.. - wyszeptałam przez łzy, czując, że moja głowa staje się coraz cięższa.
- Będą tu za chwilkę, kochanie. Obiecuje - powiedział z niepokojem w głosie. Zamknął mój telefon, a następnie wsadził go sobie do kieszeni. Przyciskał moje rany coraz mocniej. Wiedziałam, że nie chce mnie skrzywdzić, tylko chronić.
- Justin, to tak bardzo boli - zapiszczała. Odczuwałam zawroty głowy i zaczynałam czuć się senna.
- Kochanie, musisz zostać ze mną. Tutaj przyciśnij - powiedział, natychmiast złapał moją rękę i przycisnął ją do rany. Próbowałam z całych sił ją przycisnąć, ale nie miałam sił, by to zrobić.
- Justin, nie mogę - płakałam, kiedy on przeczesywał moje włosy. Płakałam, byłam cała w siniakach, a na dodatek coraz bardziej krwawiłam.
- Musisz spróbować Blake. Pomogę ci, ale musisz próbować - powiedział szybko, ale łagodnie. Zaczął całować mnie w czoło, próbował z całych sił przyciskać moją rękę do rany, ale nie mogłam, oczy sami mi się zamykały.
- Przykro mi Justin - powiedziałam sennie, poczułam uczucie pustki w głowie, zrelaksowałam się w ramionach Justina. Czułam, że moje powieki stają się ciężkie i wszystko pociemniało, a Justin zaczął zgarniać moje włosy z mojej twarzy.

--------
Pierwszy pocałunek Justina i Blake. 
Awww<3333

I bardzo smutna końcówka ;(.



Dziękuje za wszystkie komentarze, wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna.
Kolejny rozdział będzie w poniedziałek :-).

Miłego dnia ;)


21 komentarzy:

  1. Ktoś pomaga Ci w tłumaczeniu????? Czy sama to wszystko tłumaczysz? :) A tak pzt świetny rozdział sdfshfksadhc :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ^ ^
    ale było taak słodko i taaki dramacik. ;c

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! To było słodkie ich pierwszy pocałunek <33333 Ale końcówka :'''''''(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejciu nie wytrzymam do poniedziałku!
    Rozdział boski i taki dramat na końcu...
    Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. miejmy nadzieje z Blake z tego wyjdzie

    OdpowiedzUsuń
  6. JAK JEJ OJCIEC MÓGŁ ZROBIĆ COŚ TAKIEGO? CZY ONI W TEJ RODZINIE SĄ PSYCHICZNI!?
    Pierwszy pocałunek, to było takie słodkie *____* myślałam że jeden rozdział będzie spokojny ale nic z tego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg co za ojciec podziwiam cię za to że wziełaś się za tłumaczenie tego opowiadania . Ale słodki pocałunek Justina i Blake

    OdpowiedzUsuń
  8. jejku cudowny początek rozdziału <3
    koniec już mniej, ojciec Blake jest nienormalny...

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg mam nadzieje ze jej nic nie bedzie .....

    OdpowiedzUsuń
  10. O kurde..... Nic dodać nic ująć, poprostu.... Czekam na następne :) //@VeronikaMiriam

    OdpowiedzUsuń
  11. Awwww pocałowali się, słodziaki :3 smuteczki taka końcówka, mam nadzieje że wszystko będzie z nią dobrze o.O
    info? @daruux3

    OdpowiedzUsuń
  12. Wooooah, nieźle :o
    Mam nadzieję, że wszystko w porządku :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy nn ? <3 świetny :*

    OdpowiedzUsuń