Blake's POV
Moje oczy powoli zaczęły się otwierać, moje ciało bolało mnie jak nigdy. Zajęło mi trochę czasu, aby moje oczy dostosowały się do oświetlenia, jakie panowało w szpitalnej sali. Spojrzałam w dół, byłam ubrana w szpitalną sukienkę i przykryta kilkoma białymi kocami. W przeciwieństwie do większości ludzi, którzy nie pamiętają dlaczego się tu znaleźli, ja pamiętałam dokładnie. Byłam w szpitalu, bo mój tata mnie ukarał. Wszystko w porządku ? Nie, ale chociaż wiem co się stało.Byłam nieposłuszna. Odwróciłam głowę, sprawiło mi to ból i rozejrzałam się po pokoju. Scooter i Pattie spali na kanapie w rogu pokoju, a Justin siedział na brzegu łóżka z głową pod pościelą. Z tego co widziałam to wyglądał okropnie. Nie wyglądał najlepiej w tej pozycji, dlatego postanowiłam przesunąć się trochę i ułożyć się inaczej na tym niewygodnym szpitalnym łóżku, nie chciałam aby jego głowa leżała na mojej nodze. Pomagałam sobie rękami, dopóki ostry ból nie przeszedł przez moje ciało i krzyknęłam. Justin natychmiast to usłyszał, wstał i pomógł mi.
- Shh, jest ok - szepnął uspokajająco, pomógł mi się przesunąć do brzegu łóżka. Bez pytania położył się na nim obok mnie, upewnił się czy obydwoje jesteśmy przykryci kocem. W tym samym czasie łzy spływały mi po policzkach z bólu. Justin próbował mnie uspokoić, lekko przesuwając dłoń po moich plecach, ale to nie działało. Pattie obudził hałas, szybko zbudziła Scootera, więc już wiedzieli, że nie śpię.
- Pójdę po lekarza - Scooter powiedział cicho zanim wyszedł z pokoju i tak samo cicho zamknął drzwi za sobą. Pattie podeszła do łóżka, z drugiej strony niż znajdował się Justin i zaczęła głaskać mnie po plecach mówiąc, że wszystko jest w porządku. Nigdy w życiu nie byłam taka bezbronna. Nawet wtedy, gdy Brian grozi mojemu bratu i mi nożem. Przynajmniej wtedy to nie było częścią mnie, ponieważ wiedziałam, że Nate mnie ochroni. Nie czułam teraz tego samego. Bałam się, czułam się naiwna, zakłopotana, załamana, ranna, słaba i bezwartościowa. Czułam się tak przez mojego tatę. Bezwartościowa. Jakby potrafił czytać w moich myślach Justin szybko szepnął mi do ucha.
- Jest ok, Blake, jestem tutaj. Jest w porządku
- Tak mi przykro - płakałam w jego pierś. On mnie uciszał i nadal głaskał po plecach. Usłyszeliśmy drzwi i odwróciliśmy się, aby zobaczyć, kto to był. Lekarz wszedł do pokoju, a za nim Scooter. Pattie mnie pocieszała i wskazała na Scootera, że pora opuścić pokój.
- Damy wam trochę prywatności - Pattie powiedziała, wcześniej witając się z lekarzem i wyszła z pokoju ze Scooter'em. Zebrałam się w sobie, przestałam przytulać się z Justinem i popatrzyłam na lekarza.
- Witaj, Blake. Nazywam się dr.Carlson. Jak się czujesz ? - zapytał powoli, wiedząc, że jestem w złym stanie.
- Niezbyt dobrze - wyszeptałam, prawie bałam się do tego przyznać. Justin trzymał mnie mocno, ale nie za mocno, ponieważ wszystko mnie bolało.
- Cóż, przeszłaś wiele. Pamiętasz, co się stało ? - zapytał lekarz. Skinęłam głową, nie pozwalając sobie mówić tego na głos.
- Nie sądzę, że chce o tym mówić - Justin wyjaśnił lekarzowi.
- W porządku Blake, muszę cię poinformować, że zostałaś poważnie ranna. Masz wiele siniaków i skaleczeń wraz ze złamanym żebrem, dużo szwów i straciłaś sporo krwi. Dlatego, że straciłaś dużo krwi, straciłaś przytomność - dr.Carlson powiedział powoli i spokojnie.
- Jak długo byłam nieprzytomna ? - zapytałam cicho
- Zaledwie około dwadzieścia cztery godziny - lekarz odpowiedział
- Co z moim ojcem ? - zapytałam
- Policja nie może go znaleźć. Mają twoją mamę w areszcie, przesłuchują ją teraz - Justin odpowiedział ze smutkiem. Wpatrywałam się w przestrzeń przez kilka sekund, a następnie spojrzałam na lekarza, aby zadać kolejne pytanie.
- Jak długo mam tu zostać ? - zapytałam oszołomiona
- Możesz wyjść wieczorem, jeśli wszystko będzie w porządku przez resztę dnia. Musisz być spokojna - powiedział. Skinęłam głową i podziękowałam mu, Justin zrobił to samo - Pielęgniarka będzie tu często przychodzić, aby sprawdzić co u ciebie - dr.Carlson powiedział, przed wyjściem z sali, zostawiając mnie przytuloną do bluzy Justina, gdy on leżał obok mnie na szpitalnym łóżku.
Siedzieliśmy w milczeniu. Tylko Justin i ja. Nie wiedziałam co powiedzieć i miałam wrażenie, że on też nie wie. Ten czas zanim mój ojciec przybył był dla mnie znaczący i wydawało mi się, że wypala mi dziurę w mózgu. Starałam się pogodzić z faktem, że Justin Bieber, mój szef, z braku lepszego określenia, wyznał mi, że coś do mnie czuje. Prawdziwe uczucie, nie fałszywe, nie to kiedy jesteśmy w miejscu publicznym i wszędzie są kamery.
- Blake, czy mogę cię o coś zapytać ? Obiecasz, że powiesz prawdę ? - zapytał Justin, zbierając moje włosy, z mojej posiniaczonej i pociętej twarzy. Spojrzałam mu w oczy i niechętnie skinęłam głową na potwierdzenie. - Wszystko w porządku po tym wszystkim ? - wypalił szczerym tonem, niemal szeptem.
- Tak - skłamałam, nie mogłam spojrzeć mu w twarz.
- Ok, jeśli nie chcesz o tym rozmawiać, możemy mówić o czymś innym. Pamiętasz coś się stało wczoraj po południu ? - Justin zapytał z nadzieją wypisaną na twarzy.
- Tak - odpowiedziałam po prostu. Gdybym mogła zejść z tego łóżka i wyjść z tej sali lub coś innego, aby uniknąć pytań i rozmowy, która ma się wydarzyć.
- Tak więc - Justin powiedział, jednocześnie podnosząc moją brodę do góry tak, że patrzyłam na niego.
- Tak więc - powiedziałam nieśmiało.
- Blake, proszę cię. Pocałowałem cię - powiedział
- Tak, to prawda - odpowiedziałam, z bólem odsunęłam się od Justina. On przybliżył się do mnie i objął mnie, położył delikatnie ręce na mojej talii.
- Czy to coś dla ciebie znaczy ? - wyszeptał spokojnie do mojego ucha, pocierając moje palce.
- Nie wiem, Justin - powiedziałam do jego klatki piersiowej. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy. - Naprawdę, nie wiem Justin. Ja już nic nie wiem. Zaledwie kilka dni temu zachowywałeś się jak byś mnie nienawidził. Ja po prostu już nie wiem - wyszeptałam ze łzami w oczach. Justin ze zrozumieniem pokiwał głową i przeciągnął kciukiem po moim policzku, aby wytrzeć moje łzy.
- Nie podoba mi się twoja decyzją, ale rozumiem - Justin powiedział przeciągając mnie w lekki uścisk. Gdyby nie silny ból, odwzajemniłabym uścisk - Po prostu będę na ciebie czekać. Będę obok ciebie cały czas.
To był ten moment, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że uczucie Justina do mnie jest naprawdę prawdziwe. Był gotowy czekać na mnie, abym mogła oczyścić swój umysł i pogodzić się ze wszystkim co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni. To był drugi moment, w którym zrozumiałam, że Justina naprawdę coś do mnie czuje, pierwszy był kiedy się całowaliśmy.
- Dziękuje - wymamrotałam do jego szyi.
- Odpocznij, a ja znajdę lekarza i powiem mu, że już czas, abyś stąd wyszła - Justin wymamrotał i powoli zszedł z łóżka. Upewnił się, że moje łóżko jest wygodne do spania i cicho wyszedł z pomieszczenia. Moje serce biło szybko, moje ciało było spięte, a mój mózg wariował. Wszystkie te rzeczy sprawiły, że zrobiłam się zmęczona. Moje powieki stały się ciężkie i zasnęłam bez problemu.
- Blake, kochanie obudź się - usłyszałam, jak ktoś szepcze. Otworzyłam oczy, Pattie stała nad moim łóżkiem z ciepłym uśmiechem na twarzy - Jak się czujesz ? Lepiej ?
- Trochę - powiedziałam, starając się ukazać mój najlepszy uśmiech.
- Idziesz już do domu! Justin i Scooter musieli iść na spotkanie i takie tam, ale powiedział, że naprawdę chciałby być tutaj teraz z tobą i zabrać cię do domu - Pattie powiedziała pomagając mi wyjść z łóżka - Tutaj, przyniosłam twoje ubrania - powiedziała wręczając mi torbę wypełnioną ubraniami.
- Dziękuję za wszystko Pattie - powiedziałam szczerze przed pójściem do łazienki, aby się przebrać. Dobrze, że zdjęłam już tą gryzącą, szpitalną sukienkę i założyłam prawdziwe ubranie. Związałam włosy w niechlujny kok, a kiedy wyszłam zobaczyłam Pattie i dr.Carlsona podpisujących zgodę na opuszczenie szpitala.
- Blake, dałem pani Mallette twoją receptę na niektóre leki przeciwbólowe. Musisz odpoczywać przez następnych kilka tygodni, aby twoje żebro znów było w porządku. Jeśli coś będzie ciebie niepokoić w ciągu trzech tygodni przyjdź na spotkanie - lekarz powiedział przed podaniem ręki mi i Pattie. Wyszedł z sali, a my udałyśmy się w kierunku windy, aby udać się do domu. Gdy dotarłyśmy go holu, znane błyski fleszów paparazzi były widoczne przez okno. Nie miałam nastroju na radzenie sobie z tym, ale musiałyśmy udać się do auta. Zaczęłyśmy szybko iść w stronę drzwi szpitala. Im szybciej ruszę w tłum paparazzi, tym szybciej znajdę się w domu. Przepychałyśmy i popychałyśmy krzyczących ludzi, aby dostać się do samochodu.
- Justin powiedział mi o tym co wydarzyło się między wami - Pattie powiedziała, kiedy jechałyśmy już do domu
- Naprawdę ? - zapytałam sceptycznie
- Tak, zrobił. Chcesz usłyszeć co o tym myślę ? - zapytała Pattie.
- Oczywiście - odpowiedziałam
- No cóż, masz prawo być sceptyczna. Był prawdziwym palantem wobec ciebie, tylko nie mów mu tego. Z drugiej strony myślę, że on może coś faktycznie do ciebie czuć. I powiem ci, że nigdy nie przestanie ci tego okazywać - powiedziała z uśmiechem.
- Więc, co mam zrobić ? - zapytałam, chcąc usłyszeć co by zrobiła w mojej sytuacji.
- Myślę, że należy poczekać i zobaczyć jak to się rozwinie. Jeśli będziesz czuć to samo co on, po prostu zrób jakiś krok - wyjaśniła. Skinęłam głową, aby pokazać, że rozumiem i zgadzam się z tym co mówi. Wysiadłyśmy z auta i udałyśmy się do domu.
- Myślę, że udam się do łóżka - powiedziałam
- Oczywiście, kochanie. Idę odebrać lek z apteki, ale niebawem wrócę - powiedziała przed pójściem w kierunku garażu, do samochodu i pojechała do apteki.
Weszłam na górę, do mojej łazienki, wzięłam szybki prysznic, potrzebowałam tego przed senem. Po umyciu się od stóp do głów założyłam piżamę i wpełzłam do łóżka. Podobnie jak wcześniej, zasnęłam niemal natychmiast.
Po tym co wydarzyło się kilka minut temu, zostałam obudzona przez kogoś kto wchodził pod moją kołdrę. Z bólem odwróciłam szyję, aby zobaczyć kto to i wtedy ujrzałam złoto-brązowe oczy, które błyszczały, chociaż było ciemno w pokoju.
- Och, przepraszam. Nie chciałem cię obudzić - Justin szepnął, kiedy objął mnie.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam. Nie byłam zła, że tu był, po prostu byłam zaskoczona.
- Naprawdę myślałaś, że pozwolę ci spać samej ? Zwłaszcza po tym co stało się z twoim ojcem - powiedział, a to sprawiło, że się zarumieniłam.
- Nie musisz - odpowiedziałam nie śmiało.
- Ale chcę - powiedział podczas rysowania mi jakiś kształtów palcami na plecach.
Po chwili ciszy odezwałam się
- Dzięki za wszystko co zrobiłeś - powiedziałam
- Nie ma za co - Justin powiedział przed pocałowaniem mnie w czoło. Wkrótce znów zasnęłam. Tym razem, kiedy Justin delikatnie głaskał mnie po plecach i nucił mi piosenkę o miłości do ucha.
- Shh, jest ok - szepnął uspokajająco, pomógł mi się przesunąć do brzegu łóżka. Bez pytania położył się na nim obok mnie, upewnił się czy obydwoje jesteśmy przykryci kocem. W tym samym czasie łzy spływały mi po policzkach z bólu. Justin próbował mnie uspokoić, lekko przesuwając dłoń po moich plecach, ale to nie działało. Pattie obudził hałas, szybko zbudziła Scootera, więc już wiedzieli, że nie śpię.
- Pójdę po lekarza - Scooter powiedział cicho zanim wyszedł z pokoju i tak samo cicho zamknął drzwi za sobą. Pattie podeszła do łóżka, z drugiej strony niż znajdował się Justin i zaczęła głaskać mnie po plecach mówiąc, że wszystko jest w porządku. Nigdy w życiu nie byłam taka bezbronna. Nawet wtedy, gdy Brian grozi mojemu bratu i mi nożem. Przynajmniej wtedy to nie było częścią mnie, ponieważ wiedziałam, że Nate mnie ochroni. Nie czułam teraz tego samego. Bałam się, czułam się naiwna, zakłopotana, załamana, ranna, słaba i bezwartościowa. Czułam się tak przez mojego tatę. Bezwartościowa. Jakby potrafił czytać w moich myślach Justin szybko szepnął mi do ucha.
- Jest ok, Blake, jestem tutaj. Jest w porządku
- Tak mi przykro - płakałam w jego pierś. On mnie uciszał i nadal głaskał po plecach. Usłyszeliśmy drzwi i odwróciliśmy się, aby zobaczyć, kto to był. Lekarz wszedł do pokoju, a za nim Scooter. Pattie mnie pocieszała i wskazała na Scootera, że pora opuścić pokój.
- Damy wam trochę prywatności - Pattie powiedziała, wcześniej witając się z lekarzem i wyszła z pokoju ze Scooter'em. Zebrałam się w sobie, przestałam przytulać się z Justinem i popatrzyłam na lekarza.
- Witaj, Blake. Nazywam się dr.Carlson. Jak się czujesz ? - zapytał powoli, wiedząc, że jestem w złym stanie.
- Niezbyt dobrze - wyszeptałam, prawie bałam się do tego przyznać. Justin trzymał mnie mocno, ale nie za mocno, ponieważ wszystko mnie bolało.
- Cóż, przeszłaś wiele. Pamiętasz, co się stało ? - zapytał lekarz. Skinęłam głową, nie pozwalając sobie mówić tego na głos.
- Nie sądzę, że chce o tym mówić - Justin wyjaśnił lekarzowi.
- W porządku Blake, muszę cię poinformować, że zostałaś poważnie ranna. Masz wiele siniaków i skaleczeń wraz ze złamanym żebrem, dużo szwów i straciłaś sporo krwi. Dlatego, że straciłaś dużo krwi, straciłaś przytomność - dr.Carlson powiedział powoli i spokojnie.
- Jak długo byłam nieprzytomna ? - zapytałam cicho
- Zaledwie około dwadzieścia cztery godziny - lekarz odpowiedział
- Co z moim ojcem ? - zapytałam
- Policja nie może go znaleźć. Mają twoją mamę w areszcie, przesłuchują ją teraz - Justin odpowiedział ze smutkiem. Wpatrywałam się w przestrzeń przez kilka sekund, a następnie spojrzałam na lekarza, aby zadać kolejne pytanie.
- Jak długo mam tu zostać ? - zapytałam oszołomiona
- Możesz wyjść wieczorem, jeśli wszystko będzie w porządku przez resztę dnia. Musisz być spokojna - powiedział. Skinęłam głową i podziękowałam mu, Justin zrobił to samo - Pielęgniarka będzie tu często przychodzić, aby sprawdzić co u ciebie - dr.Carlson powiedział, przed wyjściem z sali, zostawiając mnie przytuloną do bluzy Justina, gdy on leżał obok mnie na szpitalnym łóżku.
Siedzieliśmy w milczeniu. Tylko Justin i ja. Nie wiedziałam co powiedzieć i miałam wrażenie, że on też nie wie. Ten czas zanim mój ojciec przybył był dla mnie znaczący i wydawało mi się, że wypala mi dziurę w mózgu. Starałam się pogodzić z faktem, że Justin Bieber, mój szef, z braku lepszego określenia, wyznał mi, że coś do mnie czuje. Prawdziwe uczucie, nie fałszywe, nie to kiedy jesteśmy w miejscu publicznym i wszędzie są kamery.
- Blake, czy mogę cię o coś zapytać ? Obiecasz, że powiesz prawdę ? - zapytał Justin, zbierając moje włosy, z mojej posiniaczonej i pociętej twarzy. Spojrzałam mu w oczy i niechętnie skinęłam głową na potwierdzenie. - Wszystko w porządku po tym wszystkim ? - wypalił szczerym tonem, niemal szeptem.
- Tak - skłamałam, nie mogłam spojrzeć mu w twarz.
- Ok, jeśli nie chcesz o tym rozmawiać, możemy mówić o czymś innym. Pamiętasz coś się stało wczoraj po południu ? - Justin zapytał z nadzieją wypisaną na twarzy.
- Tak - odpowiedziałam po prostu. Gdybym mogła zejść z tego łóżka i wyjść z tej sali lub coś innego, aby uniknąć pytań i rozmowy, która ma się wydarzyć.
- Tak więc - Justin powiedział, jednocześnie podnosząc moją brodę do góry tak, że patrzyłam na niego.
- Tak więc - powiedziałam nieśmiało.
- Blake, proszę cię. Pocałowałem cię - powiedział
- Tak, to prawda - odpowiedziałam, z bólem odsunęłam się od Justina. On przybliżył się do mnie i objął mnie, położył delikatnie ręce na mojej talii.
- Czy to coś dla ciebie znaczy ? - wyszeptał spokojnie do mojego ucha, pocierając moje palce.
- Nie wiem, Justin - powiedziałam do jego klatki piersiowej. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy. - Naprawdę, nie wiem Justin. Ja już nic nie wiem. Zaledwie kilka dni temu zachowywałeś się jak byś mnie nienawidził. Ja po prostu już nie wiem - wyszeptałam ze łzami w oczach. Justin ze zrozumieniem pokiwał głową i przeciągnął kciukiem po moim policzku, aby wytrzeć moje łzy.
- Nie podoba mi się twoja decyzją, ale rozumiem - Justin powiedział przeciągając mnie w lekki uścisk. Gdyby nie silny ból, odwzajemniłabym uścisk - Po prostu będę na ciebie czekać. Będę obok ciebie cały czas.
To był ten moment, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że uczucie Justina do mnie jest naprawdę prawdziwe. Był gotowy czekać na mnie, abym mogła oczyścić swój umysł i pogodzić się ze wszystkim co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni. To był drugi moment, w którym zrozumiałam, że Justina naprawdę coś do mnie czuje, pierwszy był kiedy się całowaliśmy.
- Dziękuje - wymamrotałam do jego szyi.
- Odpocznij, a ja znajdę lekarza i powiem mu, że już czas, abyś stąd wyszła - Justin wymamrotał i powoli zszedł z łóżka. Upewnił się, że moje łóżko jest wygodne do spania i cicho wyszedł z pomieszczenia. Moje serce biło szybko, moje ciało było spięte, a mój mózg wariował. Wszystkie te rzeczy sprawiły, że zrobiłam się zmęczona. Moje powieki stały się ciężkie i zasnęłam bez problemu.
- Blake, kochanie obudź się - usłyszałam, jak ktoś szepcze. Otworzyłam oczy, Pattie stała nad moim łóżkiem z ciepłym uśmiechem na twarzy - Jak się czujesz ? Lepiej ?
- Trochę - powiedziałam, starając się ukazać mój najlepszy uśmiech.
- Idziesz już do domu! Justin i Scooter musieli iść na spotkanie i takie tam, ale powiedział, że naprawdę chciałby być tutaj teraz z tobą i zabrać cię do domu - Pattie powiedziała pomagając mi wyjść z łóżka - Tutaj, przyniosłam twoje ubrania - powiedziała wręczając mi torbę wypełnioną ubraniami.
- Dziękuję za wszystko Pattie - powiedziałam szczerze przed pójściem do łazienki, aby się przebrać. Dobrze, że zdjęłam już tą gryzącą, szpitalną sukienkę i założyłam prawdziwe ubranie. Związałam włosy w niechlujny kok, a kiedy wyszłam zobaczyłam Pattie i dr.Carlsona podpisujących zgodę na opuszczenie szpitala.
- Blake, dałem pani Mallette twoją receptę na niektóre leki przeciwbólowe. Musisz odpoczywać przez następnych kilka tygodni, aby twoje żebro znów było w porządku. Jeśli coś będzie ciebie niepokoić w ciągu trzech tygodni przyjdź na spotkanie - lekarz powiedział przed podaniem ręki mi i Pattie. Wyszedł z sali, a my udałyśmy się w kierunku windy, aby udać się do domu. Gdy dotarłyśmy go holu, znane błyski fleszów paparazzi były widoczne przez okno. Nie miałam nastroju na radzenie sobie z tym, ale musiałyśmy udać się do auta. Zaczęłyśmy szybko iść w stronę drzwi szpitala. Im szybciej ruszę w tłum paparazzi, tym szybciej znajdę się w domu. Przepychałyśmy i popychałyśmy krzyczących ludzi, aby dostać się do samochodu.
- Justin powiedział mi o tym co wydarzyło się między wami - Pattie powiedziała, kiedy jechałyśmy już do domu
- Naprawdę ? - zapytałam sceptycznie
- Tak, zrobił. Chcesz usłyszeć co o tym myślę ? - zapytała Pattie.
- Oczywiście - odpowiedziałam
- No cóż, masz prawo być sceptyczna. Był prawdziwym palantem wobec ciebie, tylko nie mów mu tego. Z drugiej strony myślę, że on może coś faktycznie do ciebie czuć. I powiem ci, że nigdy nie przestanie ci tego okazywać - powiedziała z uśmiechem.
- Więc, co mam zrobić ? - zapytałam, chcąc usłyszeć co by zrobiła w mojej sytuacji.
- Myślę, że należy poczekać i zobaczyć jak to się rozwinie. Jeśli będziesz czuć to samo co on, po prostu zrób jakiś krok - wyjaśniła. Skinęłam głową, aby pokazać, że rozumiem i zgadzam się z tym co mówi. Wysiadłyśmy z auta i udałyśmy się do domu.
- Myślę, że udam się do łóżka - powiedziałam
- Oczywiście, kochanie. Idę odebrać lek z apteki, ale niebawem wrócę - powiedziała przed pójściem w kierunku garażu, do samochodu i pojechała do apteki.
Weszłam na górę, do mojej łazienki, wzięłam szybki prysznic, potrzebowałam tego przed senem. Po umyciu się od stóp do głów założyłam piżamę i wpełzłam do łóżka. Podobnie jak wcześniej, zasnęłam niemal natychmiast.
Po tym co wydarzyło się kilka minut temu, zostałam obudzona przez kogoś kto wchodził pod moją kołdrę. Z bólem odwróciłam szyję, aby zobaczyć kto to i wtedy ujrzałam złoto-brązowe oczy, które błyszczały, chociaż było ciemno w pokoju.
- Och, przepraszam. Nie chciałem cię obudzić - Justin szepnął, kiedy objął mnie.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam. Nie byłam zła, że tu był, po prostu byłam zaskoczona.
- Naprawdę myślałaś, że pozwolę ci spać samej ? Zwłaszcza po tym co stało się z twoim ojcem - powiedział, a to sprawiło, że się zarumieniłam.
- Nie musisz - odpowiedziałam nie śmiało.
- Ale chcę - powiedział podczas rysowania mi jakiś kształtów palcami na plecach.
Po chwili ciszy odezwałam się
- Dzięki za wszystko co zrobiłeś - powiedziałam
- Nie ma za co - Justin powiedział przed pocałowaniem mnie w czoło. Wkrótce znów zasnęłam. Tym razem, kiedy Justin delikatnie głaskał mnie po plecach i nucił mi piosenkę o miłości do ucha.
---------
Dziękuję za wszystkie komentarze ; )
Dziękuję za wszystkie komentarze ; )
Jeśli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach, wpisuje się do Informed
W sylwestra życzę wam Szampańskiej zabawy !
A w Nowym roku wiele szczęścia, miłości, sukcesów i spełnienia marzeń.
W sylwestra życzę wam Szampańskiej zabawy !
A w Nowym roku wiele szczęścia, miłości, sukcesów i spełnienia marzeń.
Kochany Justin <3 Mam nadzieję, że już taki zostanie. Rozdział boski. Czekam nn :) heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNadal nie potrafię zrozumieć jak jej ojciec aka pojebany psychopata mógł jej zrobić coś takiego.
OdpowiedzUsuńJustin jest taki słodki, bardzo szybko coś do niej poczuł. Myślałam, że będzie jeszcze o wiele dłużej takim chujem.. no cóż zobaczymy kiedy będą razem :) @agatorek29
Dobrze ze nic sie jej nie stało, a Justin jest kochany. czekam na nowy rozdział i tobie też wszystkiego dobrego na nowy rok :) @purple_ninja236
OdpowiedzUsuńkocham to, justin jest taki uroczy sdfgsahd
OdpowiedzUsuńO jejuśku jaki Justin jest słodki w tym rozdziale <3
OdpowiedzUsuńCzekam nn:*
Świetny <333333
OdpowiedzUsuńTo jest takie hxjdbdkxb. Justin wreszcie normalnie sie zachowuje, a nie jak dupek. Dzieki ze tlumaczysz ♥~@justadream97
OdpowiedzUsuńaww boski rozdział i ta końcówka <3
OdpowiedzUsuńhttp://second-vistage-fanfiction.blogspot.com/
OMB Justin jest taki kochany <3
OdpowiedzUsuńOjej oni są tacy kochani //@VeronikaMiriam
OdpowiedzUsuńCuuudowne ;))
OdpowiedzUsuńaww aww aww <333
OdpowiedzUsuńZajebisty <3
OdpowiedzUsuńFajny :*
OdpowiedzUsuńAww, Justin jest słodki <3
OdpowiedzUsuń♥♥♥🌟🌟
OdpowiedzUsuń