30.12.2013

Chapter 8 - It's Not Just My Heart That Hurts

Blake's POV

Moje oczy powoli zaczęły się otwierać, moje ciało bolało mnie jak nigdy. Zajęło mi trochę czasu, aby moje oczy dostosowały się do oświetlenia, jakie panowało w szpitalnej sali. Spojrzałam w dół, byłam ubrana w szpitalną sukienkę i przykryta kilkoma białymi kocami. W przeciwieństwie  do większości ludzi, którzy nie pamiętają dlaczego się tu znaleźli, ja pamiętałam dokładnie. Byłam w szpitalu, bo mój tata mnie ukarał. Wszystko w porządku  ? Nie, ale chociaż wiem co się stało.Byłam nieposłuszna. Odwróciłam głowę, sprawiło mi to ból i rozejrzałam się po pokoju. Scooter i Pattie spali na kanapie w rogu pokoju, a Justin siedział na brzegu łóżka z głową pod pościelą. Z tego co widziałam to wyglądał okropnie. Nie wyglądał najlepiej w tej pozycji, dlatego postanowiłam przesunąć się trochę i ułożyć się inaczej na tym niewygodnym szpitalnym łóżku, nie chciałam aby jego głowa leżała na mojej nodze. Pomagałam sobie rękami, dopóki ostry ból nie przeszedł przez moje ciało i krzyknęłam. Justin natychmiast to usłyszał, wstał i pomógł mi.
- Shh, jest ok - szepnął uspokajająco, pomógł mi się przesunąć do brzegu łóżka. Bez pytania położył się na nim obok mnie, upewnił się czy obydwoje jesteśmy przykryci kocem. W tym samym czasie łzy spływały mi po policzkach z bólu. Justin próbował mnie uspokoić, lekko przesuwając dłoń po moich plecach, ale to nie działało. Pattie obudził hałas, szybko zbudziła Scootera, więc już wiedzieli, że nie śpię.
- Pójdę po lekarza - Scooter powiedział cicho zanim wyszedł z pokoju i tak samo cicho zamknął drzwi za sobą. Pattie podeszła do łóżka, z drugiej strony niż znajdował się Justin i zaczęła głaskać mnie po plecach mówiąc, że wszystko jest w porządku. Nigdy w życiu nie byłam taka bezbronna. Nawet wtedy, gdy Brian grozi mojemu bratu i mi nożem. Przynajmniej wtedy to nie było częścią mnie, ponieważ wiedziałam, że Nate mnie ochroni. Nie czułam teraz tego samego. Bałam się, czułam się naiwna, zakłopotana, załamana, ranna, słaba i bezwartościowa. Czułam się tak przez mojego tatę. Bezwartościowa. Jakby potrafił czytać w moich myślach Justin szybko szepnął mi do ucha.
- Jest ok, Blake, jestem tutaj. Jest w porządku
- Tak mi przykro - płakałam w jego pierś. On mnie uciszał i nadal głaskał po plecach. Usłyszeliśmy drzwi i odwróciliśmy się, aby zobaczyć, kto to był. Lekarz wszedł do pokoju, a za nim Scooter. Pattie mnie pocieszała i wskazała na Scootera, że pora opuścić pokój.
- Damy wam trochę prywatności - Pattie powiedziała, wcześniej witając się z lekarzem i wyszła z pokoju ze Scooter'em. Zebrałam się w sobie, przestałam przytulać się z Justinem i popatrzyłam na lekarza.
- Witaj, Blake. Nazywam się dr.Carlson. Jak się czujesz ? - zapytał powoli, wiedząc, że jestem w złym stanie.
- Niezbyt dobrze - wyszeptałam, prawie bałam się do tego przyznać. Justin trzymał mnie mocno, ale nie za mocno, ponieważ wszystko mnie bolało.
- Cóż, przeszłaś wiele. Pamiętasz, co się stało ? - zapytał lekarz. Skinęłam głową, nie pozwalając sobie mówić tego na głos.
- Nie sądzę, że chce o tym mówić - Justin wyjaśnił lekarzowi.
- W porządku Blake, muszę cię poinformować, że zostałaś poważnie ranna. Masz wiele siniaków i skaleczeń wraz ze złamanym żebrem, dużo szwów i straciłaś sporo krwi. Dlatego, że straciłaś dużo krwi, straciłaś przytomność - dr.Carlson powiedział powoli i spokojnie.
- Jak długo byłam nieprzytomna ? - zapytałam cicho
- Zaledwie około dwadzieścia cztery godziny - lekarz odpowiedział
- Co z moim ojcem ? - zapytałam
- Policja nie może go znaleźć. Mają twoją mamę w areszcie, przesłuchują ją teraz - Justin odpowiedział ze smutkiem. Wpatrywałam się w przestrzeń przez kilka sekund, a następnie spojrzałam na lekarza, aby zadać kolejne pytanie.
- Jak długo mam tu zostać ? - zapytałam oszołomiona
- Możesz wyjść wieczorem, jeśli wszystko będzie w porządku przez resztę dnia. Musisz być spokojna - powiedział. Skinęłam głową i podziękowałam mu, Justin zrobił to samo - Pielęgniarka będzie tu często przychodzić, aby sprawdzić co u ciebie - dr.Carlson powiedział, przed wyjściem z sali, zostawiając mnie przytuloną do bluzy Justina, gdy on leżał obok mnie na szpitalnym łóżku.
Siedzieliśmy w milczeniu. Tylko Justin i ja. Nie wiedziałam co powiedzieć i miałam wrażenie, że on też nie wie. Ten czas zanim mój ojciec przybył był dla mnie znaczący i wydawało mi się, że wypala mi dziurę w mózgu. Starałam się pogodzić z faktem, że Justin Bieber, mój szef, z braku lepszego określenia, wyznał mi, że coś do mnie czuje. Prawdziwe uczucie, nie fałszywe, nie to kiedy jesteśmy w miejscu publicznym i wszędzie są kamery.

- Blake, czy mogę cię o coś zapytać ? Obiecasz, że powiesz prawdę ? - zapytał Justin, zbierając moje włosy, z mojej posiniaczonej i pociętej twarzy. Spojrzałam mu w oczy i niechętnie skinęłam głową na potwierdzenie. - Wszystko w porządku po tym wszystkim ? - wypalił szczerym tonem, niemal szeptem.
- Tak - skłamałam, nie mogłam spojrzeć mu w twarz.
- Ok, jeśli nie chcesz o tym rozmawiać, możemy mówić o czymś innym. Pamiętasz coś się stało wczoraj po południu ? - Justin zapytał z nadzieją wypisaną na twarzy.
- Tak - odpowiedziałam po prostu. Gdybym mogła zejść z tego łóżka i wyjść z tej sali lub coś innego, aby uniknąć pytań i rozmowy, która ma się wydarzyć.
- Tak więc - Justin powiedział, jednocześnie podnosząc moją brodę do góry tak, że patrzyłam na niego.
- Tak więc - powiedziałam nieśmiało.
- Blake, proszę cię. Pocałowałem cię - powiedział
- Tak, to prawda - odpowiedziałam, z bólem odsunęłam się od Justina. On przybliżył się do mnie i objął mnie, położył delikatnie ręce na mojej talii.
- Czy to coś dla ciebie znaczy ? - wyszeptał spokojnie do mojego ucha, pocierając moje palce.
- Nie wiem, Justin - powiedziałam do jego klatki piersiowej. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy. - Naprawdę, nie wiem Justin. Ja już nic nie wiem. Zaledwie kilka dni temu zachowywałeś się jak byś mnie nienawidził. Ja po prostu już nie wiem - wyszeptałam ze łzami w oczach. Justin ze zrozumieniem pokiwał głową i przeciągnął kciukiem po moim policzku, aby wytrzeć moje łzy.
- Nie podoba mi się twoja decyzją, ale rozumiem - Justin powiedział przeciągając mnie w lekki uścisk. Gdyby nie silny ból, odwzajemniłabym uścisk - Po prostu będę na ciebie czekać. Będę obok ciebie cały czas.
To był ten moment, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że uczucie Justina do mnie jest naprawdę prawdziwe. Był gotowy czekać na mnie, abym mogła oczyścić swój umysł i pogodzić się ze wszystkim co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni. To był drugi moment, w którym zrozumiałam, że Justina naprawdę coś do mnie czuje, pierwszy był kiedy się całowaliśmy.
- Dziękuje - wymamrotałam do jego szyi.
- Odpocznij, a ja znajdę lekarza i powiem mu, że już czas, abyś stąd wyszła - Justin wymamrotał i powoli zszedł z łóżka. Upewnił się, że moje łóżko jest wygodne do spania i cicho wyszedł z pomieszczenia. Moje serce biło szybko, moje ciało było spięte, a mój mózg wariował. Wszystkie te rzeczy sprawiły, że zrobiłam się zmęczona. Moje powieki stały się ciężkie i zasnęłam bez problemu.

- Blake, kochanie obudź się - usłyszałam, jak ktoś szepcze. Otworzyłam oczy, Pattie stała nad moim łóżkiem z ciepłym uśmiechem na twarzy - Jak się czujesz ? Lepiej ?
- Trochę - powiedziałam, starając się ukazać mój najlepszy uśmiech.
- Idziesz już do domu! Justin i Scooter musieli iść na spotkanie i takie tam, ale powiedział, że naprawdę chciałby być tutaj teraz z tobą i zabrać cię do domu - Pattie powiedziała pomagając mi wyjść z łóżka - Tutaj, przyniosłam twoje ubrania - powiedziała wręczając mi torbę wypełnioną ubraniami.
- Dziękuję za wszystko Pattie - powiedziałam szczerze przed pójściem do łazienki, aby się przebrać. Dobrze, że zdjęłam już tą gryzącą, szpitalną sukienkę i założyłam prawdziwe ubranie. Związałam włosy w niechlujny kok, a kiedy wyszłam zobaczyłam Pattie i dr.Carlsona podpisujących zgodę na opuszczenie szpitala.
- Blake, dałem pani Mallette twoją receptę na niektóre leki przeciwbólowe. Musisz odpoczywać przez następnych kilka tygodni, aby twoje żebro znów było w porządku. Jeśli coś będzie ciebie niepokoić w ciągu trzech tygodni przyjdź na spotkanie - lekarz powiedział przed podaniem ręki mi i Pattie. Wyszedł z sali, a my udałyśmy się w kierunku windy, aby udać się do domu. Gdy dotarłyśmy go holu, znane błyski fleszów paparazzi były widoczne przez okno. Nie miałam nastroju na radzenie sobie z tym, ale musiałyśmy udać się do auta. Zaczęłyśmy szybko iść w stronę drzwi szpitala. Im szybciej ruszę w tłum paparazzi, tym szybciej znajdę się w domu. Przepychałyśmy i popychałyśmy krzyczących ludzi, aby dostać się do samochodu.

- Justin powiedział mi o tym co wydarzyło się między wami - Pattie powiedziała, kiedy jechałyśmy już do domu
- Naprawdę ? - zapytałam sceptycznie
- Tak, zrobił. Chcesz usłyszeć co o tym myślę ? - zapytała Pattie.
- Oczywiście - odpowiedziałam
- No cóż, masz prawo być sceptyczna. Był prawdziwym palantem wobec ciebie, tylko nie mów mu tego. Z drugiej strony myślę, że on może coś faktycznie do ciebie czuć. I powiem ci, że nigdy nie przestanie ci tego okazywać - powiedziała z uśmiechem.
- Więc, co mam zrobić ? - zapytałam, chcąc usłyszeć co by zrobiła w mojej sytuacji.
- Myślę, że należy poczekać i zobaczyć jak to się rozwinie. Jeśli będziesz czuć to samo co on, po prostu zrób jakiś krok - wyjaśniła. Skinęłam głową, aby pokazać, że rozumiem i zgadzam się z tym co mówi. Wysiadłyśmy z auta i udałyśmy się do domu.
- Myślę, że udam się do łóżka - powiedziałam
- Oczywiście, kochanie. Idę odebrać lek z apteki, ale niebawem wrócę - powiedziała przed pójściem w kierunku garażu, do samochodu i pojechała do apteki.
Weszłam na górę, do mojej łazienki, wzięłam szybki prysznic, potrzebowałam tego przed senem. Po umyciu się od stóp do głów założyłam piżamę i wpełzłam do łóżka. Podobnie jak wcześniej, zasnęłam niemal natychmiast.

Po tym co wydarzyło się kilka minut temu, zostałam obudzona przez kogoś kto wchodził pod moją kołdrę. Z bólem odwróciłam szyję, aby zobaczyć kto to i wtedy ujrzałam złoto-brązowe oczy, które błyszczały, chociaż było ciemno w pokoju.
- Och, przepraszam. Nie chciałem cię obudzić - Justin szepnął, kiedy objął mnie.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam. Nie byłam zła, że tu był, po prostu byłam zaskoczona.
- Naprawdę myślałaś, że pozwolę ci spać samej ? Zwłaszcza po tym co stało się z twoim ojcem - powiedział, a to sprawiło, że się zarumieniłam.
- Nie musisz - odpowiedziałam nie śmiało.
- Ale chcę - powiedział podczas rysowania mi jakiś kształtów palcami na plecach.
Po chwili ciszy odezwałam się
- Dzięki za wszystko co zrobiłeś - powiedziałam
- Nie ma za co - Justin powiedział przed pocałowaniem mnie w czoło. Wkrótce znów zasnęłam. Tym razem, kiedy Justin delikatnie głaskał mnie po plecach i nucił mi piosenkę o miłości do ucha.

---------
Dziękuję za wszystkie komentarze ; )
Jeśli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach, wpisuje się do Informed


W sylwestra życzę wam Szampańskiej zabawy !
A w Nowym roku wiele szczęścia, miłości, sukcesów i spełnienia marzeń. 




16 komentarzy:

  1. Kochany Justin <3 Mam nadzieję, że już taki zostanie. Rozdział boski. Czekam nn :) heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadal nie potrafię zrozumieć jak jej ojciec aka pojebany psychopata mógł jej zrobić coś takiego.
    Justin jest taki słodki, bardzo szybko coś do niej poczuł. Myślałam, że będzie jeszcze o wiele dłużej takim chujem.. no cóż zobaczymy kiedy będą razem :) @agatorek29

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze ze nic sie jej nie stało, a Justin jest kochany. czekam na nowy rozdział i tobie też wszystkiego dobrego na nowy rok :) @purple_ninja236

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham to, justin jest taki uroczy sdfgsahd

    OdpowiedzUsuń
  5. O jejuśku jaki Justin jest słodki w tym rozdziale <3
    Czekam nn:*

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest takie hxjdbdkxb. Justin wreszcie normalnie sie zachowuje, a nie jak dupek. Dzieki ze tlumaczysz ♥~@justadream97

    OdpowiedzUsuń
  7. aww boski rozdział i ta końcówka <3

    http://second-vistage-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. OMB Justin jest taki kochany <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej oni są tacy kochani //@VeronikaMiriam

    OdpowiedzUsuń