25.01.2014

Chapter 12 - Real Life Nightmare

Notka pod rozdziałem.


Blake's POV

Brian kierował pojazdem. Prowadził i uśmiechał się do mnie, kiedy patrzył w lusterko, które znajdowało się przed przednią szybą. Nie wiedziałam co robić. Po prostu siedziałam jak zagubiony szczeniak. Nie mogłam przestać trząść się ze strachu. Nie mogłam zrozumieć co się dzieje. To tak, jak bym była sparaliżowana. Samochód nagle się zatrzymał, a Brian wyszedł, aby otworzyć mi drzwi. Mocno pociągnął mnie za prawe ramie w stronę małej chatki znajdującej się na bezludnej plaży.Tylko skały znajdowały się przy małej szopie. 
Nie było nic w okolicy, nie było domów czy innych budynków. Nikt nie usłyszałby moich krzyków. Brian pchnął mnie tak, że od razu znalazłam się w pomieszczeniu. Było jedno krzesło na środku pokoju. W jednym rogu znajdował się worek ubrań, a w innym jakiś przedmioty. Były tam liny, noże i łomy. Szybko pchnął mnie w głąb pokoju, w kierunku krzesła.
- Usiądź tu i się nie ruszaj - Brian ostrzegł, a potem popchnął mnie na krzesło i doszedł do miejsca gdzie znajdowały się liny i inne takie rzeczy. Odwrócił się do mnie plecami, a ja obserwowałam go przez łzy, które za sekundkę spływały mi po policzku. Nie byłam przywiązana czy coś w tym rodzaju, położyłam rękę na torbie, która nadal znajdowała się na moim ramieniu. Zaczęłam szukać telefonu komórkowego, tak szybko i tak cicho ja tylko mogłam. Kiedy moje palce znalazły już telefon, zaczęłam powoli przyciągać go do siebie. Brian nadal się nie odwracał, serce biło mi bardzo szybko ze strachy, że za chwilkę to zrobi. Telefon już miałam w ręku, położyłam go na kolanach, aby wybrać 911. Palcami dotknęłam 9 na ekranie dotykowym, gdy patrzyłam na stojącego do mnie plecami chłopaka. Przesunęłam kciuk na 1 i przycisnęłam delikatnie. W momencie w którym uniosłam swój palec, aby nacisnąć ponownie tą cyfrę, Brian odwrócił się ze złym uśmieszkiem i linią oraz łomem w ręku. Uśmiech szybko zniknął z jego twarzy, kiedy spojrzał w dół i zobaczył, że trzymam telefon.
- Ty mała suko - powiedział, kiedy zbliżył się do mnie. Zanim mogłam zorientować się co wydarzy się dalej, on górował nade mną i wyrwał mi telefon. Krzyknęłam, kiedy ból przeszedł przeze mnie, przez mój brzuch, kiedy uderzył mnie łomem. Uderzył mnie również w klatkę piersiową i praktycznie czułam jak łamią mi się żebra. Złapał mnie za nadgarstki i pociągnął do krzesła, gdzie związał je razem. Każdy ruch sprawiał, że moja klatka piersiowa zaczęła płonąć, kolejny krzyk wydobył się z moich ust, kiedy poczułam ból spowodowany tym, że moje nadgarstki były związane liną. Znalazł się naprzeciwko mnie i zaczął związywać moje kostki. Lina zaczęła mnie parzyć. W moich oczach pojawiły się łzy, starałam się utrzymać je tam. Nie chciałam, aby moje oczy zmieniły się w wodospad.
- Dlaczego to robisz ? - wyszeptałam przez ból i łzy. Brian uśmiechnął się cynicznie i zaczął wiązać liny jeszcze mocniej. Kiedy skończył, wstał by podziwiać swoją pracę. Spojrzałam na niego przez łzy, a ona patrzył na mnie z uśmiechem. Podniósł rękę, kiedy powietrze opuściło moje płuca. Jego duża dłoń wymierzyła mi policzek. Zanim zrozumiałam co się stało, poczułam, że moja skóra została przecięta, w tym miejscy w którym wcześniej zostałam uderzona. Poczułam krew na moim policzku. Brian stanął przede mną z zakrwawionym nożem w ręce i moim telefonem w drugiej. Spojrzał na niego na chwilkę, coś przyciągnęło jego uwagę i spojrzał raz jeszcze. 

- Więc co my tu mamy ? Wiadomość tekstowa od Justina - powiedział podczas czytania tekstu. - On chce wiedzieć, gdzie jesteś. Jak uroczo - powiedział przed kopnięciem mnie w goleń. Spowodowało to, że poleciałam wraz z krzesłem do tyłu. Krzyknęłam z bólu, kiedy Brian podniósł mnie wraz z krzesłem.
- Wiesz co myślę, że to będzie niesprawiedliwe dla Justina, kiedy usłyszy twój krzyk. Dlaczego nie moglibyśmy do niego zadzwonić ? - Brian powiedział, naciskając przyciski w telefonie. Głos Justina wypełnił cały pokój.
- Blake, wszystko w porządku ? - zapytał z niepokojem w głosie.
- Przykro mi kolego, ale ona jest zajęta w tej chwili - Brian powiedział do telefonu, przesyłając mi złe spojrzenie.
- Blake ? Co się dzieje ? - Justin zapytał gorączkowo.
- Dam ci wskazówkę. Nie jestem Blake - Brian odpowiedział, gdy zbliżył się do mnie z łomem.
- Kim j - Justin zaczął, ale za chwilkę przerwał - Brian - warknął. 
- Bingo ! - powiedział głośno do telefonu, tym samym zrobił kolejny krok, aby znaleźć się bliżej mnie. Nie mogłam od niego oderwać wzroku, choć nie chciałam zobaczyć tego co zaraz mogło się wydarzyć.
- Gdzie ona jest ? - Justin krzyknął. W jego głosie można było wyczuć niepokój i złość.
- Ona jest ze mną. Blake dlaczego nie przywitasz się ze swoich chłopakiem ? - Brian powiedział. Przyłożył telefon do moich ust.
- Justin, proszę pomóż - zaczęłam i szybko przerwała, kiedy poczułam ogromny ból. Brian znów uderzył mnie łomem. Krzyczałam z bólu. Czułam, że mój krzyk można usłyszeć z daleka, ale tak naprawdę wiedziałam, że nikt nie był w stanie go usłyszeć.
- Blake - Justin krzyknął do telefonu. Brian okrążył mnie z nożem w ręku. Przeciął jeden z moich nadgarstków, wskutek tego poczułam jak krew spływa mi po ręku. Odwiązał liny wokół moich kostek i pociągnął mnie za włosy, abym wstała. 
- Przykro mi, ale będę musiał zadzwonić do ciebie później. Mam pewne niedokończone sprawy do załatwienia - powiedział Brian, zanim uderzył mnie w nos i wargę. Kiedy poczułam smak krwi, wiedziałam, że spowodowane jest to tym, że przeciął mi wargę. 
- Brian, przysięgam na Boga, jeśli ją dotkniesz - Justin zaczął, przerwałam mu krzykiem, kiedy Brian kopnął mnie w brzuch. Moje ciało bezwładnie upadło na podłogę, a krzyk wypełnił cały pokój. 
- Ale ładny strój masz na sobie Blake. To wstyd, że zaraz wyląduje na podłodze - Brian powiedział, kiedy odwiązał pasek z tyłu mojej sukienki i ściągnął ubranie z mojego ciała jednym, szybkim ruchem. Justin nadal to wszystko słyszał, a ja byłam wstanie usłyszeć jego krzyk, który był w jego głowie. Jedyne na czym się teraz skupiłam to ból, który przechodził przez moje ciało. Siedziałam na podłodze, tylko w bieliźnie. Brian stanął przede mną, patrzył na moje zakrwawione, posiniaczone i nagie ciało.
- Blake, nie martw się. Zaraz po ciebie przyjadę - Justin powiedział spokojnie do telefonu, choć jego głos wypełniony był niepokojem.
- Justin - próbowałam mówić przez ból. Brian kopnął mnie znów w brzuch, Zerwał ze mnie majki i przykucnął na podłodze, aby się do mnie dobrać.
- Żegnaj, Justin - Brian zaśmiał się do słuchawki, gdy rozpinał spodnie. Wystarczyło tylko, że wyciągnie penisa.
- Nie, nie, proszę, nie - zaczęłam krzyczeć, gdy był coraz bliżej mnie. Gdy wszedł we mnie jednym mocnym ruchem, rzucił telefon przez cały pokój. Czułam ból, kiedy Brian łaskawie ze mnie wyszedł. Nie mogłam się ruszyć. Po prostu krzyczała, byłam wściekła na swoje życie, na ból, który przeszywa moje ciało jak pocisk. 


Justin's POV

- Nie, nie, proszę, nie - usłyszałem głos Blake, a telefon zaraz zamilkł. Dostałem się do samochodu. Nie wiedziałem, ale mam pojechać, ale ruszyłem. Przed sobą zobaczyłem komisariat policji. Szybko zaparkowałem na parkingu przez budynkiem. Wyskoczyłem z auta, zamknąłem drzwi i dostałem się do recepcji. Policjantka siedziała przy biurku, przeglądając papiery. Kiedy usłyszała, że wszedłem spojrzała na mnie.
- Potrzebuje twojej pomocy - powiedziałem, kiedy znalazłem się w drzwiach.
- Czy wszystko w porządku, proszę pana ? - spytała z niepokojem.
- Moja dziewczyna została porwana. Ona jest z nim i ma problemy - powiedziałem szybko.
- Z kim ? Proszę pana, musi się pan uspokoić, wtedy dopiero będziemy mogli pomóc - kobieta powiedziała wolno.
- Brian'em! Ona jest z Brian'em. Jej byłym chłopakiem. Trzeba ją znaleźć - krzyknąłem. Kobieta skinęła głową. A następnie dołożyła do ust walkie-talkie.
- Potrzebuje wsparcia. Mamy informację o porwaniu. - powiedziała do głośnika - Czy wiesz gdzie oni są ? - zapytała
- Nie, ale dzwoniła do mnie ze swojego telefonu - odpowiedziałem
- Ok, daj mi swój telefon, postaramy się wyśledzić, gdzie ona jest - powiedziała. Podałem jej telefon, a ona skierowała się w stronę gabinetu. Poszedłem z nią.
- Proszę się pośpieszyć - powiedziałem cicho do niej, kiedy znaleźliśmy się w gabinecie. Podała telefon do człowieka, który siedział przy komputerach.
- Spróbujemy - powiedziała z lekkim uśmiechem. - Musisz mi powiedzieć co się stało.
- Byliśmy na kolacji, powiedziała, że idzie do łazienki. Nie wracała długo, dlatego napisałem do niej wiadomość, gdzie zapytałem czy wszystko w porządku. Ona zadzwoniła do mnie i usłyszałem krzyki. Nie wiem co zrobię, jeśli coś jej się stanie. Nie może jej się coś stać - powiedziałem przez łzy, które zaczęły spływać mi po twarzy.
- Hej, posłuchaj mnie. Robimy wszystko co w naszej mocy. - policjantka powiedziała, kiedy spojrzała na mnie. - Jak ma na imię ? - spytała powoli.
- Blake - odpowiedziałem, chwiejącym się głosem. Kobiet skinęła głową i odwróciła się do mężczyzny, który miał mój telefon. Wpisywał coś szybko na kilku komputerach.
- Jest szczęściarą, że ma ciebie. Teraz musisz się uspokoić. Jak masz na imię ? - zapytała cicho.
- Justin - odpowiedziałem, wciąż ciężko dysząc.
- Nie zamierzam kłamać. Wiem kim jesteś - powiedziała z małym uśmiechem. Na chwilkę zapomniałem kim jestem. Martwiłem się o Blake i zapomniałem o tym, że jestem sławy. - Jestem Cindy. Nie martw się, zachowamy to wszystko dla siebie. Ostatnią rzeczą jakiej teraz potrzebujemy jest rój nastoletnich dziewczyn, kiedy my próbujemy odnaleźć twoją dziewczynę - wyjaśniła. To trochę pomogło, rozluźniłem się.
- Mam ich. Są poza Kings Street - mężczyzna powiedział, a za chwilkę Cindy powiedziała to samo do swojego walkie-talkie. Złapałem za mój telefon i wsunąłem go do kieszeni. Kobieta dała mi znak, abym szedł za nią. Wyszliśmy tylnymi drzwiami i pobiegliśmy do samochodu. Usiadłem od strony pasażer, a ona włożyła klucz do stacyjki. Pędziliśmy przez ulicę, minęliśmy korek i światła. To wyglądało jak byśmy się z kimś ścigali.

Zaledwie po kilku minutach byliśmy już za miejscu. Szybko wysiadłem z auta. Sekundę później pojawiły się dwa inne policyjne samochody, z których wysiadło czterech mężczyzn z bronią w ręku. Widziałem z oddali tylko skaliste urwisko.
- Justin! - usłyszałem krzyk Cindy. Nie zatrzymałem się, po prostu biegłem. Wiedziałem, że policjanci są za mną. Dotarłem do drzwi pierwszy, chciałem je otworzyć. Były zamknięte, więc próbowałem je wyważyć. To nic nie dawało, ale nadal próbowałem. W tym momencie policjant złapał mnie i powiedział, abym przestał. Nie zatrzymałem się, dopóki nie usłyszałem głosu dobiegającego za drzwiami.
- Proszę, przestań - usłyszałem Blake, mówiła cicho, ale byłem w stanie to usłyszeć. Potem usłyszałem huk i wrzask. Wiedziałem, że to była Blake. Cindy i policjanci też to usłyszeli, pchnęli mnie na bok, a następnie zaczęli wyważać drzwi. Udało im się to.
- Ręce do góry ! - krzyczeli, kiedy weszli do szopy z bronią w ręku. Szedłem za nimi, a moje oczy szukały Blake. Nie było trudno ją znaleźć. Brian leżał na niej. Była cała we krwi i siniakach. Wściekłość, ból i to, że tak bardzo się martwiłem spowodowało, że wpadłem na Briana i ściągnąłem go z dziewczyny. Biłem go z całym sił. Upadł, a Cindy szybko przejęła nad nim kontrolę, zakuwając mu ręce kajdanki.
- Jesteś aresztowany za gwałt i porwanie. Masz prawo zachować milczenie. Wszystko, co powiesz, może być użyte przeciwko tobie w sądzie. - powiedziała, wyprowadziła go z chaty do swojego samochodu. Jeden z policjantów wyciągnął telefon i zadzwonił po karetkę. W całym tym zamieszaniu zapomniałem na chwilkę o małym ciele zwiniętym w kłębek na podłodze. Chwyciłem za jej sukienkę, która leżała na podłodze i wsunąłem ją na jej ciało. Odwróciła się do mnie i objęła mnie w talii. Jej szloch wypełnił cały pokój, bałem się jej dotknąć. Nie mogłem znieść myśli, że to ją tak bardzo boli. Niektóre zakrwawione kosmyki jej włosów spadały na jej twarz. Delikatnie objąłem jej drżące ciało. Kiedy dotknąłem jej lewej strony krzyknęła z bólu i upadła na podłogę. Zdjąłem z siebie bluzę i owinąłem wokół jej ciała. Przesunęła się bliżej mnie, a głowę położyła na moich kolanach i tak czekaliśmy na ambulans. Pokrwawiła mi całe dżinsy, a jej krzyk sprawiał, że dostawałem zawału. Wciąż głaskałem ją po włosach. Miałem nadzieje, że to w jakiś sposób ukoi jej ból. Usłyszałem syreny pogotowia oraz wrzaski sanitariuszy, którzy wbiegli do pomieszczenia z noszami. Natychmiast zauważyli Blake i podbiegli do niej, aby zbadać jej obrażenia.
- Połóżmy ją tutaj - jeden z nich powiedział, przykucną i podniósł ją. Łzy płynęły z moich oczy, patrzyłem jak krzyczy z bólu, kiedy podnosili i położyli ją na noszach. Pobiegłem za nimi, gdy wsadzali ją do karetki. Pojechałem z nimi.
- Myślę, że powinieneś zadzwonić do kogoś z kim moglibyśmy się spotkać w szpitalu - jeden z pracowników pogotowia powiedział podczas czyszczenia twarzy Blake.
- W porządku - powiedziałem, wcześniej wyciągając telefon z tylnej części kieszeni. Szybko wybrałem numer mojej mamy i przyłożyłem telefon do ucha. Cały czas lekko ściskałem dłoń Blake.
- Justin ? Gdzie byłeś ? - moja mama powiedziała
- Mamo przepraszam, ale Blake - odpowiedziałem, chwiejnym głosem. Walczyłem z tym, aby nie płakać, muszę być silny dla Blake.
- Co się stało z Blake ? Wszystko z nią w porządku ? - zapytała z niepokojem.
- Nie wiem, mamo. Musisz się z nami spotkać w szpitalu
- Jestem w drodze. Wszyscy jesteśmy - powiedziała. - Zaraz tam będziemy. Kocham cię - powiedziała, a za chwilkę połączenie zostało przerwane. Schowałem telefon i przyglądałem się Blake i mężczyźnie, który przed nią stał.
- Będzie z nią wszystko ok ? - zapytałem, dotykając kciukiem jej kostek. Cały czas patrzyłem na jej ciało. Na kostkach, miała czerwone plamy, tak jak by lina ją parzyła. Kolana i łydki były posiniaczone, a prawe kolano było rozcięte i krwawiło. Jej nadgarstki były pocięte i zakrwawione. Widziałem siniaki przy jej piersiach i na szyi. Na samą myśl o tym jak jej ciało wygląda pod sukienką wzdrygnąłem się. Jej wargi były rozcięte i posiniaczone. Jej nos i policzki było czarno-niebieskie, a jej prawy policzek był rozcięty i wciąż krwawił. Sanitariusze próbowali powstrzymać krwawienie, ale wiedziałem, że muszę użyć szwów, gdy tylko dotrzemy do szpitala.
- Nie wiemy. Nie możemy być niczego pewni. Ma wiele ran. Wszystkiego dokładnie dowiemy się w szpitalu. Myślę, że będzie potrzebowała kilku szwów. Ma kilka złamanych żeber. Co mogę jeszcze powiedzieć, jej lewe płuco częściowo się zapadło pod silnym ciosem - jeden z mężczyzn powiedział, badając jej nadgarstki.

Ambulans zatrzymał się i tylne drzwi otworzyły się. Wyszedłem pierwszy, aby dać im miejsca na wyciągnięcie Blake. Wyciągnęli ją i lekarz szybko ją zabrał na zaplecze. Patrzyłem jak drzwi się zamykają. Wiedziałem, że nie mogę tam wejść, wiec stałem bez ruchu.
- Justin, gdzie ona jest ? - usłyszałem krzyk mojej mamy. Szybko podbiegła w stronę mojego nieruchomego ciała, a za nią Kenny, Scooter i Carin.
- Zabrali ją - powiedziałem bez emocji. Moja mama spojrzała na mnie i przytuliła mnie.
- Będzie wszystko dobrze, kochanie - wyszeptała mi do ucha.
- Została zgwałcona, mamo. Moja ukochana została zgwałcona - wyszeptałem, a łzy zaczęły spływać mi po policzku. Wytarłem jedną łzę, później drugą, a za chwilkę zacząłem płakać w ramię mojej mamy.
- Ciii, Justin. Wszystko będzie z nią ok - moja mama powiedziała mi uspokajająco do ucha. Ciągle byliśmy przytuleni, ścisnęła mnie mocniej. Udaliśmy się do krzesełek, które znajdowały się za drzwiami. Wszyscy po prostu siedzieliśmy w milczeniu. Kenny, Carin i Scooter nie wiedzieli co powiedzieć, a moja mama próbowała mnie pocieszyć.
Kiedy w końcu się uspokoiłem zacząłem im opowiadać o tym co się stało. Zacząłem od tej nocy, kiedy odbywała się impreza Teen Vogue, gdzie po raz pierwszy spotkałem Briana. Powiedziałem im o tym co zrobił Nate'owi. Powiedziałem im o tym co dzisiaj się stało. Wszyscy siedzieli i słuchali tego co mówię. Wszyscy próbowali pogodzić się z tym faktem.

Po kilku godzinach lekarz wyszedł do nas.
- Pan Bieber ? - powiedział, zwracając się do naszej grupy. Natychmiast wstałem i podszedłem do niego.
- Czy z nią wszystko dobrze ? Proszę, niech pan powie, że wszystko z nią w porządku. - powiedziałem gorączkowo.
- Dlaczego nie możesz zobaczyć tego na własne oczy. - powiedział z wymuszonym uśmiechem. Zaprowadził nas do sali, gdzie znajdowała się Blake. Drzwi były zamknięte, ale on otworzył je, więc mogliśmy wejść. Blake leżała w szpitalnym łóżku, ubrana były w szpitalne rzeczy i przykryta kocami. Jej twarz nie była już zakrwawiona, ale za to jej siniaki były znacznie ciemniejsze. Jej otwarte rany zostały zszyte. Nie widziałem jej dolnej części ciała, ale zauważyłem, że jej nadgarstki były zabandażowane.
- Blake ? - zapytałem cicho, powoli zbliżając się do łóżka. Wyglądała na zmęczoną, słabą. Lekko przejechałem kciukiem wzdłuż jej twarzy, a ona spojrzała na mnie z bólem w oczach.
- Justin - wyszeptała, pojedyncza łza opuściła jej oko. Wytarłem ją zanim mogła spłynąć po jej policzku.
- Myślę, że będzie najlepiej, jeśli tylko Justin zostanie z Blake. Będziemy prawdopodobnie w stanie wypuścić ją dzisiaj, ale na razie muszę was poprosić, abyście opuścili to pomieszczenie - lekarz powiedział do Carin, mojej mamy i Scootera. Pattie spojrzała na mnie i na Blake, po czym niechętnie odwróciła się i wyszła. Scooter objął Carin, która płakała i wyprowadził ją z sali. Lekarz zamknął drzwi.
- Możesz mi powiedzieć czy z nią wszystko jest w porządku ? - zapytałem doktora.
- Nie wszystko z nią jest w porządku, ale będzie - powiedział.
- Co to znaczy ? - zapytała cicho ze strachem w głosie
- Cóż, Blake, to co się stało w nocy nie było dobre. Zostałaś zgwałcona i pobita, wszystkie testy na choroby przenoszone drogą płciową czy test ciążowy wyszedł negatywnie, ale chłopak zaszkodził ci inaczej. Masz złamaną klatkę piersiową i wiele szwów - powiedział powoli i spokojnie. Blake spojrzała na mnie, a ja starałem się nie wyglądać jakby mnie to wszystko martwiło czy bolało. - Masz też częściowo zapadnięte lewe płuco.
- Ale z nią wszystko będzie w porządku, prawda ? Mówiłeś, że będziemy mogli zabrać ją do domu - powiedziałem zdenerwowany.
- Tak będzie. Będzie można ją zabrać do domu, ponieważ nie możemy już nic więcej zrobić. Lecz, Blake przez pewien czas będziesz czuła ból. To nie jest coś co szybko przejdzie - lekarz wyjaśnił. Blake mrugnęła przez łzy i skinęła głową. - Pójdę wyjaśnić wszystko reszcie - lekarz powiedział, przesyłając nam uśmiech i wyszedł z pokoju.
- Boli Justin - Blake powiedziała, patrząc wprost przed siebie na ścianę. Czułem, że moje serce pęka na tysiące maleńkich kawałków na dźwięk jej drżącego głosu. Ona czuje ból i nie było absolutnie mowy o tym, aby mogła się go pozbyć. Kocham ją bardzo. Kocham ją na tyle, aby się modlić do Boga, aby pozwolił mi zamienić się z nią miejscem.
- Wiem, kochanie. Nie masz pojęcia, jak bardzo chciałbym, abyś przestała go czuć - powiedziałem delikatnie dotykając jej ramienia. Na łóżku nie było wystarczająco miejsca dla mnie, ale delikatnie wsunąłem się pod koc. Blake szczęśliwie wpuściła mnie do środka. Kiedy już całe moje ciało znalazło się szpitalnym łóżku, dziewczyna przysunęła się do mnie, tak, ze jej głowa leżała na mojej piersi. Poczułem, że moja koszulka jest mokra od jej łez. Zacząłem szybko mrugać, aby się nie rozpłakać.
- Dziękuję - wymamrotała w moją klatkę piersiową, po długiej chwili milczenia.
- Za co ? - zapytałem cicho.
- Za ratunek - powiedziała, kiedy powoli podniosła głowę, by spojrzeć na mnie.
- Kocham cię - wyrwało mi się, nie wiedząc co mam powiedzieć - Kocham cię i przeraziło mnie na śmierć to, że nie wiedziałem co się z tobą dzieje. Nienawidzę siebie za to, że ciebie wtedy nie zatrzymałem. Mogłem to powstrzymać. Przepraszam Blake. Jest mi bardzo, bardzo przykro - powiedziałem przez łzy, które spływały po moich policzkach. Blake powoli podniosła jedną rękę do góry, aby wytrzeć mi łzy, która spływały po moich policzkach.
- Będzie dobrze. Będzie dobrze - powiedziała szczerze. Skinąłem głową i owinąłem ramiona wokół niej, tak, że teraz ją obejmowałem.

- Nigdy nie pozwolę ci być poza moim wzrokiem - wymamrotałem w jej włosy. Usłyszałem jak się śmieje, co sprawiło, że uśmiechnąłem się jak głupiec.
- Wiem - powiedziała, a w tym samym czasie ziewnęła.
- Idź spać. Będę tu kiedy się obudzisz - wyszeptałem, cały czas całując ją w jej włosy. Pochyliła się i umieściła usta na moim policzku. Odsunęła się i spojrzała w moje oczy, tak jakby o czymś myślała.
- Ja też cię kocham - powiedziała powoli, więc wiedziałem, że rozumiem każde słowo, które wypowiedziała. Moje serce podskoczyło, a w brzuchu poczułem motyle. Wszystko co mogłem zrobić to uśmiechnąć się do niej.
- Kocham cię, Blake Auburn
- Kocham cię, Justinie Bieberze
- Nie masz pojęcia jaki jestem szczęśliwy - powiedziałem do niej.
- Nie masz pojęcia, jaka jestem szczęśliwa mogąc to w końcu powiedzieć. Przepraszam, że to trwało tak długo - powiedziała do mojej piersi, kiedy znów położyła na niej głowę.
- Warto było czekać - odpowiedziałem, kiedy głaskałem jej włosy.


-----
1. Następny rozdział pojawi się w piątek. 
2. Pamiętajcie, że ja tylko tłumaczę. Nie jestem autorem tego ff.
3. Liczyłam, że pod wcześniejszym rozdziałem pojawi się więcej komentarzy. 
No trudno.
4. Kto z was był już na 'Believe' ? Jak wrażenia ?
5. Jak zmieniacie nazwę na Twitterze to mnie o tym informujcie ; )


Miłego wieczoru ♥



29 komentarzy:

  1. Świetny super rozdział i noe moge sie doczekać na nn i believe było takie ashgbsbsnms <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. eh, szkoda że to tak się potoczyło. płakać mi się chciało jak ją porwał. ale na końcu, jak powiedziała że kocha justina, dsgadsbzv aww. <3

    co do believe- byłam wczoraj i płakałam cały film:')
    @selinux

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww wyznała mu miłość *.* Nie mogę uwierzyć , że on ją zgwałcił. Dupek jebany. Rozdział boski. Czekam nn <3 @natalusia99
    http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki cudowny, rozpłakałam sie. Wkońcu Blake powiedziała ze go kocha.
    Byłam na believe, piękny film, przy tym jak mówił o Avalannie rozpłakałam sie jak nigdy do tąd. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękny <3/@VeronikaMiriam

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu rozdział świetny <333 Film nie do opisania super :** *o*

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny ;) film zajebisty ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko ;O piękny <3 Jaram sie ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. Omb tak strasznie czytalo mi sie fragment kiedy Blake byla bita i gwalcona, bo az czulam jej bol. To plus dla cb bo tak cudownie tlumaczysz ♥ i na koncu wyznanie milosci aww ♡♥♡♥♡
    Bylam na Believe i jest takie hdjjdjskhxjsjbx kocham, kocham, kocham. ~ @justadream97

    OdpowiedzUsuń
  10. Najpierw chciało mi sie wymiotować gdy była opisana ta scena z brian'em a później chciało mi się płakać gdy ona tak krzyczała a na końcówce rozpłakałam się jak małe dziecko *.* @agatorek29

    OdpowiedzUsuń
  11. omg ile się działo! ndvhjdgvsbfghsgbfdsjfbg <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Byłam na Believe i ten film zawładnął moim serduchem w kazdym stopniu. I to że byłam w towarzystwie tylu belieberek to było coś świetnego <3 czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  13. Ahh w końcu szczęśliwi <3

    Believe było takie idealne <3 przeryczałam cały film ;c

    @rozowaatomowka

    OdpowiedzUsuń
  14. ojojojoj jak słodko♥ biedna Blake ;c

    OdpowiedzUsuń
  15. Trochę dziwnie, ponieważ z tego co było napisane była w ciężkim stanie, a oni wypuścić ją tego samego dnia ? Naprawdę dziwne. ale rozdział jest pomimo tego naprawdę fajny. czekam nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'Będzie można ją zabrać do domu, ponieważ nie możemy już nic więcej zrobić. '

      Usuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Boski.Jak wszystkie.Uwielbiam to opowiadanie.Świetnie tłumaczysz.Zapraszam na : i-m-back-and-fall-in-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. ale tej dziewczynie współczuję... tyle musiała przecierpieć.. rozdział fajny tylko troche tak dziwnie że ma złamane żebra i zapadnięte płuco i już po 1 dniu w szpitalu wychodzi .. ale ok ..

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezu cudowny <3333

    OdpowiedzUsuń
  20. Zajebisty jest czekam na nn :*** *o**

    OdpowiedzUsuń
  21. Kocham te twoje tłumaczenia ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham, kocham , kocham ! ! ! ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. Kocham bardzomocno. Świetne jest to tłumaczenie, czasem zdarzają się błędy ale to nieuniknione. Czekam na nn ;* @rzepcia17

    OdpowiedzUsuń
  24. Super :)
    Informuj mnie :)

    @Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń